W skali 20 lat oszczędzania różnica między wpłacaniem 200 zł miesięcznie z dochodem 2% oraz 6% (suma wpłat 48.000 zł) przekłada się na różnicę w wartości oszczędności jak 59.000 zł do 93.000 zł. Taki pieniądz piechotą nie chodzi. Tutaj więcej: o wpływie opłat za zarządzanie i prowizji na wyniki funduszy inwestycyjnych
|Od | Szacowany czas czytania artykułu: 2 minuty 29 sekund Podstawowym zadaniem funduszu inwestycyjnego jest pomnażanie oszczędności powierzonych przez jego uczestników. W ich imieniu i interesie środkami zarządzają specjaliści, którzy lokują je w różne instrumenty finansowe (akcje, obligacje, itd.). Połączony kapitał wielu inwestorów daje funduszom więcej możliwości korzystnego pomnażania pieniędzy, niż ma pojedyncza osoba oraz pozwala ograniczyć koszty. Możliwość oszczędzania niewielkich kwotAby wejść w świat inwestycji, często wystarczy już 100 zł. W zamian za dokonane wpłaty do funduszu otrzymuje się jednostki uczestnictwa. Inwestowane przez fundusz wpłaty tworzą jego portfel inwestycyjny, a osiągane przez niego dochody przysługują uczestnikom proporcjonalnie do liczby posiadanych jednostek. Ciągły dostęp do swoich środkówJednym z podstawowych atutów funduszy inwestycyjnych jest wysoka płynność powierzonych oszczędności. Uczestnik funduszu otwartego może praktycznie w dowolnej chwili wpłacić środki, jak i zażądać odkupienia jednostek uczestnictwa. Fundusze oferują także możliwość konwersji (zamiany), czyli swobodnego przenoszenia zainwestowanych środków pomiędzy funduszami. Inwestor w każdej chwili może obliczyć aktualną wartość środków ulokowanych w funduszu, mnożąc wartość jednostki przez liczbę posiadanych jednostek. BezpieczeństwoFundusz jest formą inwestowania, która służy bezpieczeństwu pomnażania pieniędzy. Nie chodzi tu o gwarantowany zysk - w przypadku większości rozwiązań nie możemy mieć 100-procentowej pewności, że zarobimy. Konstrukcja prawna funduszy ma w jak największym stopniu zabezpieczyć interesy uczestników. Podlegają one stałemu nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego. Posiadają odrębną osobowość prawną, a ich aktywa wydzielone są z masy majątkowej Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. Oznacza to, że w przypadku ewentualnego bankructwa TFI, pieniądze uczestników funduszu są niezagrożone. Z kolei same aktywa są przechowywane u depozytariusza, którym jest najczęściej bank. Jego zadaniem jest czuwanie nad bezpieczeństwem instrumentów finansowych klientów danego funduszu. Profesjonalne zarządzanie pieniędzmiFunduszem zarządza Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych. Pieniądze w nim ulokowane znajdują się pod opieką ekspertów rynku kapitałowego: doradców inwestycyjnych i analityków finansowych. Bogactwo możliwościIstnieją różne rodzaje funduszy. Oferta jest przeznaczona zarówno dla osób ceniących bezpieczeństwo, jak i oczekujących ponadprzeciętnych zysków, ale akceptujących ryzyko. W portfelu mogą znajdować się różne instrumenty – akcje, obligacje, surowce, waluty i depozyty. Fundusze są także efektywnym sposobem konstruowania elastycznej, dostosowanej do indywidualnych potrzeb i nowoczesnej strategii budowy długookresowych planów inwestowania. Korzyści podatkoweIstnieją różne formy korzyści podatkowych – można zarówno „oszczędzić” na podatku Belki, inwestując w fundusze parasolowe, jak i uzyskać ulgę w PIT, lokując środki w funduszach z myślą o emeryturze (IKZE). Od czego zacząć? 1 Czym jest fundusz inwestycyjny? 2 Czy Twoje pieniądze w funduszu są bezpieczne? Polecamy Blog Grzegorza Raupuka Blog Rafała Bogusławskiego Najczęściej czytane Dziedziczenie pieniędzy zgromadzonych w funduszach inwestycyjnych Opodatkowanie zysków z funduszy inwestycyjnych – jakie są zasady naliczania i wysokość daniny na rzecz państwa? Czym się różni FIO od SFIO? Towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) – czym są i jak działają? Czym jest i jak zbudować portfel inwestycyjny?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ile można zarobić na funduszach inwestycyjnych. Inny będzie potencjalny zysk z inwestycji w fundusz o niskim poziomie ryzyka, a inny np. w przypadku funduszy agresywnych, w przypadku których to ryzyko jest większe. Kwestię tę należy rozpatrywać indywidualnie w zależności od tego, jaki cel Cud! Doczekaliśmy się niskokosztowych funduszy indeksowych w Polsce! inPZU i PKO TFI pękły pierwsze. Analizuję i czekam na lawinę dobrych ofert. To miał być krótki wpis na temat nowej oferty inPZU, w ramach której po raz pierwszy mamy dostęp do naprawdę taniej oferty funduszy indeksowych. Nie boję się powiedzieć, że to rewolucja, na którą czekałem kilkanaście lat. Nareszcie pojawiło się TFI, które za inwestowanie w fundusze indeksowe odwzorowujące notowania akcji pobiera zaledwie 0,5% rocznie, czyli 8x mniej niż konkurencja, u której opłaty za zarządzanie funduszami akcyjnymi wynoszą ok. 4% rocznie. Równolegle z debiutem oferty inPZU opłaty za zarządzanie obniżyło także PKO TFI. Na razie tylko w pięciu funduszach akcyjnych, ale za to do zacnego poziomu 0,7% rocznie. Coś, co jeszcze kilka lat temu było według TFI „niemożliwe”, teraz stało się rzeczywistością i ja osobiście wierzę, że ma szansę pozytywnie wpłynąć na sposób inwestowania Polaków. Oczywiście potrzeba do tego dużo szerszej oferty tanich funduszy bo to, co właśnie obserwujemy, to zaledwie pierwsze jaskółki pozytywnej zmiany. Jako drobny inwestor – zacieram ręce, bo od lat uważałem, że polskie TFI po prostu w niegodziwy sposób zarabiają na klientach. Dałem zresztą temu wyraz w książce „Finansowy ninja”, gdzie dokładnie pokazywałem jak zgubny skutek dla rentowności naszych inwestycji mają skandalicznie wysokie opłaty pobierane przez TFI i ubezpieczycieli oferujących polisy inwestycyjne. Na szczęście UE (w formie dyrektywy MiFID II) oraz krajowy KNF i Ministerstwo Finansów w końcu się za to zabrały i właśnie wymuszają zmianę opłat. Zapraszam do lektury opisu oferty inPZU oraz diagnozy powodów, dla których zmiany te zaczynają postępować i będą coraz bardziej zauważalne. Uprzedzam, że nikt mi nie zapłacił za przygotowanie tego wpisu i nie współpracuję z TFI PZU ani żadnym innym towarzystwem. 🙂 Po prostu jaram się, że coś się w końcu ruszyło. Wstrzymajcie jednak konie! – to, że cieszę się z wprowadzenia niskokosztowych funduszy indeksowych w polskim TFI, wcale nie oznacza, że jestem entuzjastą oferty inPZU. Wręcz przeciwnie – zalecam daleko idącą ostrożność i osobiście nadal wolę inwestować w ETF-y na GPW oraz giełdach zagranicznych. Dlaczego? Wyjaśniam poniżej. Dlaczego większość funduszy inwestycyjnych osiąga gorsze wyniki niż indeksy giełdowe? Żeby zrozumieć dlaczego uważam ofertę inPZU za przełomową, trzeba przyjrzeć się sytuacji na rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce i na świecie. Od lat trąbię o tym, że aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne – uwzględniając skalę opłat za to „aktywne zarządzanie” – wcale nie są dobrym rozwiązaniem dla prywatnych inwestorów (tak – wiem, że narażam się tym specjalistom z TFI). Ich plusem jest to, że są wygodne i łatwe w obsłudze. Ale czy warto ponosić sowite opłaty za samą łatwość obsługi? Mam co do tego poważne wątpliwości – zwłaszcza, że na świecie oferowane są już od lat tzw. ETF-y, czyli niskokosztowe fundusze notowane na giełdzie, odzwierciedlające wartość przeróżnych indeksów (szerzej o nich niżej). Problem w tym, że TFI w Polsce nie były dotychczas zainteresowane ich wprowadzeniem do oferty, bo de facto oznaczało to podcięcie gałęzi, na której siedzą. Zamiast zarabiać na opłatach za zarządzanie funduszami akcyjnymi np. 3–4% w skali roku (tak jak ma to miejsce obecnie) musiałyby utrzymywać się za stawki np. 10-krotnie niższe. Powszechny jest mit, że zarządzający funduszami to osoby, które potrafią wykręcać świetne wyniki i to właśnie za to płaci im się 3-4% rocznie bez względu na to, czy ich inwestycje są na plusie czy minusie. Fakty są jednak nieubłagane – większość aktywnie zarządzanych funduszy osiąga gorsze wyniki niż indeksy giełdowe. Pisałem o tym szeroko w książce „Finansowy ninja”, z której obszerny cytat zamieszczam poniżej. Przez lata utarło się sądzić, że jeśli sami nie potrafimy inwestować, to rozwiązaniem dla nas są fundusze inwestycyjne. Decyzja taka z pozoru wydaje się całkiem prawidłowa. Przecież Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI) zatrudniają profesjonalistów do zarządzania pieniędzmi klientów. Profesjonaliści ci realizują swoje własne misternie opracowywane strategie inwestycyjne aktywnie zarządzając powierzonymi im funduszami. Aktywnie, to znaczy kupując i sprzedając poszczególne papiery wartościowe wchodzące w skład konkretnych funduszy z zamiarem powiększenia zysków i zachowując jednocześnie założenia inwestycyjne dotyczące konkretnego funduszu (np. że 30% jego środków inwestowane będzie w akcje spółek z sektora nowych technologii). Cała ta strategia opiera się na założeniu, że osoba aktywnie zarządzająca takim funduszem potrafi lepiej wybrać akcje wchodzące w jego skład niż taka przypadkowa osoba jak Ty, która nie posiada wiedzy o inwestowaniu. Sprzedawcy (dystrybutorzy) polecający konkretne inwestycje przekonują, że zarządzający (z TFI), których zapewne nigdy nie zobaczysz na oczy, są nadludźmi potrafiącymi przewidzieć kiedy konkretny papier wartościowy trzeba sprzedać, a kiedy trzeba kupić. Przeciętnemu inwestorowi łatwo jest w to uwierzyć. Przecież jego umiejętności inwestowania w funduszach zazwyczaj są nie większe niż zdolność do zgadnięcia prawidłowych liczb w Lotto. Taki inwestor co najwyżej próbuje ograniczyć ryzyko analizując ranking funduszy inwestycyjnych na stronie i wybierając te, którym przyznano ocenę (rating) w postaci pięciu gwiazdek. Fakty są jednak inne. Niestety umiejętności zarządzających funduszami inwestycyjnymi wyglądają bardzo blado na tle danych historycznych. Ich analiza pokazuje, że większość funduszy inwestycyjnych nie przebija indeksów szerokiego rynku. Mówiąc inaczej większość zarządzających funduszami inwestycyjnymi osiąga gorsze wyniki niż średnia rynkowa w postaci konkretnych indeksów giełdowych. Bardzo wiarygodne dane w tym zakresie przedstawia raport SPIVA US Scorecard (opracowany przez S&P Dow Jones Indices, oddział McGraw Hill Financial) podsumowujący okres do końca 2015 roku. Jego autorzy porównują wyniki amerykańskich funduszy inwestycyjnych z odpowiednimi indeksami giełdowymi – odpowiadającymi klasom aktywów, w które inwestują dane fundusze – zarówno lokalnie, jak i poza Stanami Zjednoczonymi. Rezultaty są miażdżące dla zarządzających funduszami inwestycyjnymi: 66% funduszy inwestujących w akcje dużych firm nie pobiło w 2015 roku wyników indeksu S&P 500, który w całym roku zarobił raptem 1,3% z uwzględnieniem dywidend. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeśli wydłuży się okres analizy do ostatnich 5 lat. Aż 84% funduszy zyskało w tym okresie mniej niż indeks S&P 500. Podobnie wygląda to w perspektywie 10-letniej – 82% funduszy inwestycyjnych nie pobiło wyników indeksu w tym okresie. Biorąc pod uwagę 10-letni horyzont czasowy i amerykańskie fundusze akcji inwestujące poza USA – żaden z nich nie przekroczył wyników indeksów dla odpowiadających im rynków! Jednocześnie w ciągu 5 poprzednich lat z rynku zniknęło lub zostało przekształconych 23% krajowych oraz 22% globalnych/zagranicznych funduszy akcji. To pokazuje, w jak szybkim tempie firmy inwestycyjne próbują usunąć z rynku te fundusze, które mają słabe wyniki inwestycyjne. Czy raport ten przypadkiem nie wyolbrzymia skali problemu? Według Roberta Arnotta, założyciela Research Affiliates, problem nie dotyczy wyłącznie ostatnich 10 lat. Arnott przeanalizował wyniki 200 największych funduszy inwestycyjnych w USA, z których każdy miał co najmniej 100 mln USD w swoim zarządzaniu. Okazało się, że w okresie 15 lat od 1984 do 1998 roku tylko ośmiu spośród 200 zarządzających funduszami pobiło wynik indeksu Vanguard 500 (w pełni odwzorowuje on indeks S&P 500). 96% największych funduszy nie pokonało średniej rynkowej! Dlaczego tak się dzieje? Wytłumaczeń może być kilka: 1) Zarządzający funduszami wcale nie wiedzą lepiej od Ciebie, w którą stronę pójdzie rynek. A przez to, że próbują łapać “górki” i “dołki” prędzej czy później bardzo się mylą i tracą pieniądze. Problem w tym, że tracą wyłącznie klienci TFI, a nie osoby zarządzające funduszami lub same TFI. Instytucje finansowe czynią wiele wysiłków żeby przekonać nas, że ich eksperci “wiedzą więcej”. Czasami są to zabiegi obliczone wyłącznie na to, aby móc pochwalić się w mediach sprawdzalnością swoich prognoz. Robi się to w banalnie prosty sposób. Przykładowo: to samo biuro maklerskie wydaje równolegle kilka rekomendacji opracowanych przez różnych analityków. Jedna mówi, że rynek pójdzie w górę, druga – że pójdzie w dół, a trzecia – że znajdzie się w tzw. trendzie bocznym (ani w górę ani w dół). Potem sprawdza się, co rynek rzeczywiście zrobił i wysyła się do mediów tego analityka, którego prognoza najbardziej odpowiadała rzeczywistości. Zresztą pomyśl zdroworozsądkowo: czy jeżeli ci wszyscy analitycy i zarządzający rzeczywiście mieliby strategię inwestowania wygrywającą z rynkiem, to pracowaliby na etacie w instytucjach finansowych? Dlaczego nie skupiliby się wyłącznie na inwestowaniu, tak jak to robią nieliczni zawodowi inwestorzy? 2) Statut funduszu nie pozwala osiągnąć lepszych wyników. Uczciwie mówiąc słabe wyniki funduszy nie są wyłącznie winą zarządzających. Kluczowe znaczenie ma statut funduszu i określone tam proporcje poszczególnych aktywów, z jakich musi się on składać. Przykładowo: zarządzający uważa, że powinien sprzedawać akcje, bo uważa, że są przewartościowane i sądzi, że mocno potanieją. Tak naprawdę ma jednak związane ręce, jeśli statut konkretnego funduszu nie pozwala mu przekroczyć minimalnego progu udziału akcji w portfelu – np. co najmniej 60 procent. Pomimo, że wydaje mu się, że wie jak chronić kapitał, to konstrukcja funduszu nie pozwala mu tego zrobić. 3) TFI nie starają się osiągać dobrych wyników. TFI nie zarabiają bezpośrednio na wzrostach wartości jednostek funduszy inwestycyjnych. Głównym źródłem pieniędzy dla TFI są opłaty pobierane za zarządzanie Twoimi pieniędzmi: prowizje za nabycie funduszy (które na szczęście łatwo jest nam ominąć nabywając jednostki funduszy poprzez platformy-supermarkety inwestycyjne) oraz pobierane na bieżąco opłaty za zarządzanie dochodzące nawet do 4% rocznie. Zobacz także: Jak inwestować w fundusze inwestycyjne Patologia kosztów TFI w Polsce Tu od razu warto zaznaczyć, że wysokość rocznej opłaty za zarządzanie zależy od rodzaju funduszu. Przypomnę jak się one kształtują (dane orientacyjne): 0,5% – 1,2% pobierają fundusze gotówkowe i rynku pieniężnego. 1,5% – 2% pobierają fundusze dłużne. 1,5% – 4% pobierają fundusze mieszane (hybrydowe). 2,5% – 4,25% pobierają fundusze akcji. 1,5% – 4% pobierają fundusze specjalizowane. Skupmy się dzisiaj na funduszach akcji. Czy te 4% rocznie opłaty za zarządzanie to dużo czy mało? Najprościej będzie sprawdzić, jak te opłaty wyglądają na tle innych krajów. Tu z pomocą przychodzi raport Komisji Europejskiej „Distribution systems of retail investment products across the European Union” udostępniony w kwietniu 2018 r. (zainteresowanym polecam lekturę całości). Poniżej przedstawiam zestawienie opłat dla funduszy akcji w wybranych krajach europejskich. Wysokość opłat za zarządzanie znajduje się w kolumnie „Ongoing charges”. Jak widać Polska tutaj „przoduje” pod względem wysokości opłat za zarządzanie – polskie fundusze są najdroższe. Wszędzie indziej towarzystwa pobierają przynajmniej dwa razy niższe opłaty. W UK nawet 4-krotnie niższe. Owszem – w innych krajach ponosi się opłaty za wejście i wyjście z funduszu (w Polsce ich w zasadzie nie ma), ale są to opłaty jednorazowe, których znaczenie niwelowane jest przy długookresowych inwestycjach. W Polsce TFI upodobały sobie naliczanie „haraczu” przez cały czas trwania inwestycji, na bieżąco ukrywając go w wycenie jednostek funduszy inwestycyjnych. Skrótowe omówienie wniosków z raportu znajdziecie w serwisie który przygotował także poniższe, obrazowe porównanie opłat we wszystkich rodzajach funduszy inwestycyjnych: Zarządzający TFI w Polsce lubią przekonywać, że nasz rynek jest płytki i opłaty muszą być wyższe, bo inaczej TFI nie miałyby się z czego utrzymywać. Rzekomo za mało Polaków wybiera tę formę inwestowania. Ale jeśli spojrzymy jeszcze raz w wymieniony raport, to zobaczymy, że w krajach takich jak Czechy i Estonia jakoś nie ma powodu do podnoszenia opłat pomimo, że aktywa tamtejszych TFI są mniejsze. Mam nieodparte wrażenie, że ktoś po prostu próbuje robić nas w konia. A może powód tego, że Polacy nie inwestują więcej w TFI jest bardziej prozaiczny? Być może Polacy po prostu nie są tacy głupi, jak to się TFI wydaje, i wolą kisić kasę w bankach, zamiast ładować się w fundusze, na których zarabiają przede wszystkim TFI. Doskonale to rozumiem. Naprawdę nie potrzebuję „pomocnika”, który w 10 lat zabierze mi 40% wpłaconego kapitału (oczywiście to pewne przybliżenie) za to, że będzie mniej lub bardziej udolnie próbować go pomnażać. Może to jest właśnie podstawowy powód, dla którego kapitał leży w bankach i przy niskim oprocentowaniu lokat odpływa na rynek nieruchomości, a nie do funduszy? Sprawdź również: Jak działają ubezpieczenia inwestycyjne TFI dostają w końcu po łapach! Na szczęście nie jestem w tym myśleniu odosobniony. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) już w ubiegłym roku głośno mówiła o tym, że trzeba ukrócić niektóre praktyki TFI powodujące, że opłaty za zarządzanie są tak wysokie. Obiły mi się wtedy o oczy szacunki mówiące, że nawet 70% opłat za zarządzanie może trafiać tak naprawdę do dystrybutorów sprzedających produkty TFI i stanowić ukrytą prowizję z tytułu pozyskiwania klientów. To by się nawet zgadzało, bo banki dystrybuujące fundusze inwestycyjne, nie pobierają zazwyczaj opłat za wejście i wyjście z inwestycji. KNF planowało wprowadzenie całkowitego zakazu dzielenia się z dystrybutorami tymi opłatami. Dla jasności: nie jest to wyłącznie inicjatywa KNF, bo w gruncie rzeczy głównym powodem do ograniczenia zarobków sprzedawców usług finansowych jest dyrektywa MiFID II Unii Europejskiej obowiązująca od stycznia br. Wymusza ona dużo większą transparentność sprzedaży usług finansowych (klient ma widzieć za co płaci, jakie koszty ponosi i na czyją rzecz) oraz daje szanse eliminacji niektórych patologii i nieetycznych działań na rynku usług finansowych. Prawdziwej oliwy do ognia dolał Minister Finansów, który w sierpniu 2018 r. opublikował „projekt rozporządzenia w sprawie maksymalnej wysokości wynagrodzenia stałego towarzystwa za zarządzanie funduszem inwestycyjnym otwartym lub specjalistycznym funduszem inwestycyjnym otwartym”. Projekt ten jest obecnie na etapie opiniowania, ale – jeśli zostanie zatwierdzony w obecnym kształcie – to wymusi istotne obniżenie opłat za zarządzanie funduszami. Minister Finansów postuluje, aby od 1 stycznia 2022 r. wynosiło ono nie więcej niż 2% średniej wartości aktywów funduszu w skali roku, przy czym zmiany miałyby stopniowo wchodzić w życie już od 1 stycznia 2019 r.: Max 3,5% w okresie od 1 stycznia 2019 r. do 31 grudnia 2019 r. Max 3% w 2020 r. Max 2,5% w 2021 r. W jaki sposób Minister Finansów uzasadnia wprowadzenie takiego rozporządzenia? Zacytuję: „Polski rynek funduszy inwestycyjnych charakteryzuje się relatywnie wysokim udziałem bankowych kanałów dystrybucji jednostek uczestnictwa, która zakłada pozyskiwanie uczestników funduszy w drodze nawiązywania bezpośredniego kontaktu z klientami. Kanały te cechuje wysoki stopień koncentracji przez co poziom kosztów ponoszonych przez inwestorów w związku z lokowaniem środków w fundusze inwestycyjne, od lat utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie. Dominującą pozycję wśród kosztów związanych z lokowaniem środków w funduszach inwestycyjnych, determinującą wysoki, całkowity poziom kosztów ponoszonych przez inwestorów, w efekcie ograniczającą istotnie stopę zwrotu, stanowi wynagrodzenie za zarządzanie funduszem, z którego następnie są wynagradzani dystrybutorzy. Dla przykładu w 2016 r., w przypadku ok. 89% funduszy, towarzystwa przekazywały kwoty odpowiadające części wynagrodzenia stałego za zarządzanie na rzecz dystrybutorów. Wyrażona procentowo kwota wynagrodzenia stałego za zarządzanie funduszem, która była przekazywana przez towarzystwo na rzecz dystrybutorów, wynosiła średnio od 50% do 100% wartości wynagrodzenia pobieranego przez towarzystwa…” Hola hola! Dobrze czytacie! 89% TFI oddało w 2016 r. co najmniej połowę pobranych opłat za zarządzanie do pośredników sprzedających produkty danego TFI. To nie jest wcale opłata za zarządzanie, lecz ukryta prowizja dla sprzedawców funduszy. Wniosek, który z tego płynie? Realne koszty zarządzania funduszami są dużo niższe niż próbują nam to wmówić TFI. Czytajmy dalej… „…Analiza porównawcza obserwowanych na polskim rynku stawek wynagrodzenia stałego za zarządzanie oraz poziomu opłat obciążających fundusze inwestycyjne w państwach członkowskich Unii Europejskiej oraz państwach należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego prowadzi do wniosku, że występujące na krajowym rynku funduszy inwestycyjnych stawki wynagrodzenia za zarządzanie funduszami są znacząco wyższe od stawek stosowanych w państwach UE i EOG, w przypadku których średnia arytmetyczna stawek opłat bieżących w funduszach zagranicznych wynosiła 1,05%. W przypadku funduszy akcyjnych średnia stawka opłat bieżących w poszczególnych państwach członkowskich kształtowała się na poziomie od 0,65% do 2,11% przy czym średni poziom wynosił 1,43%, podczas gdy w przypadku krajowych funduszy akcji średni poziom wynagrodzenia za zarządzanie wynosił 2,9% (maksymalna stawka wynagrodzenia stałego wynosiła w 2016 r. – 4,25%). W przypadku funduszy obligacyjnych średnia stawka opłat bieżących w poszczególnych państwach europejskich kształtowała się na poziomie od 0,26% do 1,10%, przy czym średni poziom w poszczególnych państwach wynosił 0,69%, podczas gdy w przypadku krajowych funduszy obligacji średni poziom wynagrodzenia za zarządzanie wynosił 1,40% (maksymalna stawka wynagrodzenia stałego wynosiła w 2016 r. – 2,50%). Jeśli chodzi natomiast o fundusze pieniężne, średnia stawka opłat bieżących w poszczególnych państwach europejskich kształtowała się na poziomie od 0,10% do 0,48%, przy czym średni poziom w poszczególnych państwach wynosił 0,24%, podczas gdy w przypadku krajowych funduszy pieniężnych średni poziom wynagrodzenia za zarządzanie wynosił 0,83% (maksymalna stawka wynagrodzenia stałego wynosiła w 2016 r. – 1,50%). Wyższe stawki pobieranych na polskim rynku opłat w porównaniu do innych państw występują również w przypadku państw cechujących się relatywnie niską wartością aktywów funduszy otwartych na tle całego rynku europejskiego, nieprzekraczającą 80 mld euro tj. Austria, Belgia, Finlandia, Liechtenstein, Holandia, Estonia, Guernsey, Islandia, Jersey, Litwa, Łotwa, Słowenia). Średnia arytmetyczna opłat bieżących ponoszonych przez fundusze w ww. państwach wynosiła 1,16%. W przypadku funduszy akcji w państwach tych średni poziom opłat bieżących wynosił 1,60%, a w przypadku funduszy obligacji i pieniężnych, odpowiednio 0,75% i 0,28%. Analizując powyższe dane, stwierdzić należy, iż ponoszone przez inwestorów, w związku z lokowaniem środków w polskich funduszach inwestycyjnych koszty w postaci wynagrodzenia za zarządzanie funduszem kształtują się na poziomie około dwukrotnie wyższym niż w przypadku pozostałych państw europejskich.” No to już wiemy. Czytając jednak dalej dowiadujemy się jednak, że Minister Finansów dopuszcza inny model rozliczeń pomiędzy TFI a klientami, np. poprzez pobieranie tzw. „success fee”, czyli wynagrodzenia zależnego od wypracowanych rezultatów. „Wprowadzenie maksymalnej wysokości wynagrodzenia stałego TFI nie ogranicza przy tym możliwości pobierania przez towarzystwa wynagrodzenia zmiennego za zarządzanie, tj. wynagrodzenia uzależnionego od wyników osiąganych przez fundusze inwestycyjne. Co więcej, ograniczenie wysokości wynagrodzenia stałego za zarządzanie funduszami może skłaniać towarzystwa do szerszego stosowania wynagrodzenia zmiennego, co należy ocenić pozytywnie, gdyż będzie stanowiło czynnik motywujący towarzystwa do osiągania, zarówno w interesie inwestorów jak i własnym, jak najlepszych wyników.” Czytaj także: Jak bezpiecznie inwestować NBP komentuje projekt rozporządzenia o obniżce opłat Na projekt rozporządzenia zareagował Narodowy Bank Polski (NBP), który na etapie opiniowania zaproponował jeszcze bardziej rygorystyczne podejście. Według NBP już od 2019 roku maksymalna wysokość wynagrodzenia stałego TFI za zarządzanie FIO i SFIO nie powinna przekraczać 3% średniej wartości aktywów netto funduszu lub subfunduszu w skali roku, a w kolejnych latach powinna być sukcesywnie obniżana o 0,5 pkt. proc., aż do uzyskania oczekiwanej maksymalnej wysokości wynagrodzenia 1,5 proc. NBP przypomina jednocześnie, że nie da się uniknąć porównań z propozycją zawartą w projekcie ustawy o pracowniczych planach kapitałowych (PPK), zgodnie z którą towarzystwa mają otrzymywać za zarządzanie 0,5 proc. średniej wartości aktywów netto. NBP skrytykował także pomysł możliwość naliczania przez TFI wynagrodzenia zmiennego za zarządzanie (czyli „success fee”, o którym wspomniałem powyżej). Dlaczego? Bo ”doświadczenia polskiego sektora funduszy inwestycyjnych pokazują, że mechanizmy rynkowe nie są wystarczające, aby ukształtować racjonalny poziom opłat obciążających klientów funduszy” – uzasadnia NBP i w sumie nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić z taką argumentacją. NBP zauważa także, że TFI mogą mieć skłonność do uzależniania naliczania „opłaty za sukces” stosując nieadekwatne punkty odniesienia, ale dla towarzystw bardzo wygodne – bo de facto znalazłyby sposób na to, aby taką opłatę doliczyć sobie prawie zawsze. „Zdaniem NBP podobna możliwość pojawia się również w związku z opiniowanym projektem rozporządzenia. Brak jakichkolwiek uregulowań w zakresie wysokości i sposobu pobierania opłat zmiennych w funduszach inwestycyjnych kierowanych do klienta detalicznego uważamy za istotny czynnik ryzyka. Fundusz bowiem sam decyduje o rodzaju stawki referencyjnej, do której się odnosi. Nie zawsze jest to stawka adekwatna do struktury portfela inwestycyjnego funduszu. Za nieuprawnione uznajemy zatem podejście, w którym fundusz akcyjny może np. pobierać opłatę zmienną, jeśli osiągnie stopę zwrotu wyższą niż WIBOR/WIBID” No cieszy mnie, że instytucje regulujące rynek nareszcie poważnie biorą się za redukcję opłat za fundusze w Polsce. Dlaczego wysokość opłat w funduszach jest ważna? Bez względu na rodzaj aktywów, w które inwestujesz, systematycznie ponoszone opłaty potrafią skonsumować znaczącą część ewentualnych zysków. A skoro zyski z inwestycji są niepewne, to powinniśmy zwracać baczną uwagę na wysokość ponoszonych opłat. Każdy kto kupuje mieszkanie wie, że oprócz samej ceny przyjdzie mu ponieść jeszcze dodatkowe koszty – podatek PCC (2%), opłata notarialna, prowizja dla pośrednika nieruchomości, a w przypadku kredytu – także dodatkowe koszty okołokredytowe. Lekko licząc w najbardziej optymistycznym scenariuszu i przy zakupie za gotówkę należy się liczyć z kosztami dodatkowymi w wysokości około 5%. Sporo, ale na szczęście te koszty ponoszone są jednorazowo. Inaczej jest przy inwestowaniu za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. W niektórych z nich zapłacisz jednorazową prowizję za nabycie jednostek – tzw. opłatę dystrybucyjną, która w skrajnych przypadkach może wynosić nawet 4,75%. Łatwo jej uniknąć dokonując zakupów przez platformy dystrybutorów takie jak BossaFund czy SFI mBanku. Już wiecie jednak, że nie unikniecie opłat za zarządzanie, które wynoszą od 0,5% rocznie w przypadku najtańszych funduszy pieniężnych do nawet 5% rocznie w przypadku funduszy akcyjnych. To właśnie te opłaty w największym stopniu wpływają na zaniżenie wyników inwestycyjnych – wliczane są bowiem automatycznie w cenę jednostek uczestnictwa danego funduszu inwestycyjnego. Co gorsza obniżają one wartość inwestycji niezależnie od tego czy fundusz inwestycyjny osiąga zysk czy stratę. “Czy się stoi czy się leży 4% się należy”. Mówiąc w uproszczeniu: nawet jeśli fundusz zarobi 10% w danym roku, to po uwzględnieniu opłaty za zarządzanie w wysokości 4% Twój zysk spadnie do 6%. A co jeśli fundusz zarobi tylko 3%? Ty będziesz na minusie. A jeśli będzie ponosić straty? To będziesz na jeszcze większym minusie. TFI pobierają swoje wynagrodzenie zawsze – bez względu na osiągane przez nie wyniki. Czy to uczciwe? Znajdźmy jakąś fajną analogię… Jeśli przychodzi do mnie budowlaniec zrobić remont i spartoli robotę, to oczywistym jest, że nie zapłacę mu pełnego wynagrodzenia. Ba! Może nawet w ogóle mu nie zapłacę i będę się z nim sądził o pokrycie kosztów fuszerki. Za to jeśli powierzę mój kapitał specjalistom z TFI, to pobiorą oni swój haracz bez względu na to, czy dowożą dobre rezultaty czy nie. Wszystko ukryją w sformułowaniu „inwestycje obarczone są ryzykiem utraty części lub całości środków”. Nawet przy spektakularnych upadkach funduszy nie zdarzyło się, aby któryś z zarządzających został przykładnie ukarany za przepadek pieniędzy klientów (aczkolwiek chyba mamy pierwsze „przebiśniegi” przy okazji afery GetBack). Oczywiście szefowie TFI będą tłumaczyć, że przecież oni ciężko pracują aktywnie zarządzając funduszami, więc wynagrodzenie im się należy. Ja jednak nie jestem aż tak wyrozumiały, aby uznać, że ich starania trzeba doceniać niezależnie od efektów. Szczerze mówiąc nie miałbym problemu z ponoszeniem „opłaty za sukces”, ale jednocześnie nie życzę sobie płacić w sytuacji, gdy profesjonalista systematycznie przykłada rękę do generowania strat. Wiem, że przerysowuję, ale robię to w konkretnym celu – chcę Wam uświadomić, że zarządzający funduszami i my wcale nie jedziemy na jednym wózku. Tu był fragment tekstu, który zdecydowałem się wyciąć. To jak go napisałem, nie oddawało dobrze intencji, które miałem. Pocisnąłem w nim po wynikach konkretnego funduszu mieszanego, ale przy okazji rykoszetem oberwał też Marcin Iwuć. Słusznie wytknęliście mi w komentarzach, że „słabo to wygląda”. Przynajmniej częściowo naprawiam ten błąd. Czy ETF to rozsądna alternatywa dla funduszy? Czy istnieje zatem alternatywa dla tych najbardziej kosztownych funduszy inwestycyjnych? Jak najbardziej. 🙂 Skoro już wiemy, że większość aktywnie zarządzających funduszami inwestycyjnymi nie osiąga lepszych wyników inwestycyjnych niż średnia rynkowa w postaci indeksów giełdowych, to dobrym pomysłem wydaje się kupowanie takich papierów wartościowych, które idealnie odzwierciedlają te indeksy. Posiadając je w swoim portfelu inwestycyjnym moglibyśmy zarówno w krótkim, jak i w długim horyzoncie czasowym pokonać większość funduszy inwestycyjnych oraz inwestorów instytucjonalnych. Dla jasności – to nie ja na to wpadłem – cytuję tylko słowa Warrena Buffetta. Jak już pisaliśmy ze Zbyszkiem w ramach „Elementarza Inwestora”, takie papiery rzeczywiście powstały i noszą nazwę ETF – skrót od Exchange-Traded Fund, czyli inaczej fundusz notowany na giełdzie nazywany także funduszem indeksowym. Kupuje się je i sprzedaje tak samo jak akcje. Wystarczy więc otwarcie konta w dowolnym biurze maklerskim (zwróć uwagę na łatwość obsługi oraz wysokość prowizji za każdą dokonywaną transakcję – standard dla rynku krajowego to 0,39% wartości zakupu, a najlepsza oferta na rynku to obecnie 0,20%). Podstawową cechą ETF jest ich naturalna dywersyfikacja. Kupując jeden papier wartościowy kupujemy jednocześnie średnią reprezentację szerokiego rynku, np. na ETF S&P 500 (symbol ETFSP500) składają się notowania 500 największych amerykańskich firm wchodzących w skład indeksu S&P 500, w tym Apple, Microsoft, Facebook, Amazon, Johnson & Johnson, General Electric a także firma inwestycyjna Warrena Buffetta – Berkshire Hathaway. Nie martwimy się wtedy czy notowania pojedynczej firmy pójdą w górę czy spadną i czy na tym stracimy czy nie – my mamy w portfelu naturalnie uśrednioną reprezentację wycen 500 firm. Taka dywersyfikacja ogranicza ryzyko, ale jednocześnie ogranicza także maksymalne zyski. Indeks stanowi po prostu średnią rynkową. Przypomnę, że dobra wiadomość jest taka, że ta średnia i tak bije na głowę zarządzane fundusze inwestycyjne i jednocześnie w całej historii uśredniała się na poziomie przewyższającym średniorocznie 9% z uwzględnieniem dywidend, czyli części zysków wypłacanych przez firmy. Ale dla równowagi należy też dodać, że nie brakuje opinii, że ETF-y na S&P 500 dają tylko złudne wrażenie dywersyfikacji, bo spora część indeksu zależy od kondycji największych firm technologicznych, których akcje sprawiają obecnie wrażenie przewartościowanych (wysokie wartości wskaźnika cena/zysk – P/E). Dobrą wiadomością jest fakt, że notowany na warszawskiej giełdzie ETFSP500 płaci dywidendy, a więc kupując ten papier wartościowy automatycznie zarabiasz jako udziałowiec tych firm, które dzielą się zyskiem. Najlepszą cechą ETF-ów jest bardzo niska opłata za zarządzanie. Ze względu na to, że ich obsługą w całości zajmują się komputery, których zadaniem jest wyłącznie wierne odwzorowywanie prawdziwych indeksów giełdowych, koszty zarządzania ograniczone są do minimum. Przykładowo: dla ETFSP500 wynoszą one zaledwie 0,15% – czyli są 30 razy niższe niż opłaty pobierane przez fundusze akcyjne, które w większości przypadków w długim terminie nie osiągają takich zysków jak ETF. Niestety w Polsce królują fundusze inwestycyjne. W rezultacie na warszawskiej giełdzie notowane są tylko trzy ETF-y reprezentujące indeks największych polskich spółek WIG20 oraz indeksy giełdy niemieckiej i amerykańskiej. W przypadku ETF-ów na indeksy zagraniczne trzeba pamiętać o uwzględnieniu ryzyka walutowego. Na GPW kupujemy płacąc za nie polskimi złotymi, które przeliczane są na EUR lub USD według aktualnego kursu. Dlatego zmiana notowań tych ETF wyrażonych w PLN w dużym stopniu zależy również od tego czy kurs EUR i USD rośnie czy spada. Możesz się zastanawiać jak duży realny wpływ ma wysokość opłat na efekty naszego inwestowania. Pamiętaj, że kluczowe znaczenie odgrywa tutaj procent składany. Załóżmy, że inwestujesz co miesiąc 200 zł kupując za to konkretne aktywa zarabiające brutto 8% w skali roku. To optymistyczne założenie i świetny wynik inwestycyjny, ale jednocześnie nie odbiegający od średnich zwrotów z S&P 500 w długim horyzoncie czasowym. Zobacz, jak kolosalna jest różnica pomiędzy wynikiem Twojej inwestycji w zależności od tego, jak duże są opłaty pobierane przez zarządzających daną inwestycją i jak długo trwa takie inwestowanie: Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale liczby nie kłamią. Odejmując od wartości inwestycji kwotę wpłaconego kapitału (200 zł co miesiąc a więc 48 tys. zł w okresie 20 lat) i przy tak przyjętych założeniach okazuje się, że w horyzoncie 20-letnim zarządzający funduszami inwestycyjnymi zainkasowaliby 63% Twoich zysków i to przy praktycznie zerowym ryzyku z ich strony! Zasadne jest pytanie, czy usługi TFI są dla Ciebie warte aż tyle. Oczywiście tabelka ta zawiera duże uproszczenie, bo zakłada, że fundusz akcji w długim terminie nie przebija indeksu. Niemniej jednak, w świetle przedstawionych wcześniej danych, to założenie wydaje mi się prawdziwe w długim okresie. Trzeba też pamiętać, że kupując i sprzedając ETF na giełdzie zapłacimy prowizję dla biura maklerskiego. Jeśli robimy to przez DM BOŚ, to prowizja wyniesie 0,39% wartości transakcji zarówno przy kupnie, jak i sprzedaży ETF. Aktualnie taniej swoje usługi maklerskie oferuje np. XTB – biuro maklerskie znane z rynku Forex. Papiery notowane na GPW kupimy tam z prowizją 0,20%. Z kolei ETF na rynkach zagranicznych możemy kupować z prowizją 0,12%. Oczywiście otwarte pozostaje pytanie, jak długo XTB będzie oferowało takie ceny za obrót papierami wartościowymi (mają już w swojej historii szybkie wycofywanie się z oferowania konkretnych usług). A może kupować ETF-y za granicą? Hmm… miałem napisać wpis o inPZU w rozwodzę się na poboczne tematy. Niemniej jednak uważam, że ten szerszy kontekst jest ważny, bo pomoże Wam wypracować sobie własny punkt spojrzenia na to, co serwują nam TFI w Polsce i na ile są to oferty atrakcyjne. Opowiedziałem już o tym, że niskokosztowymi funduszami indeksowymi można obracać na giełdach. Gdybyście jednak mieszkali w USA – ojczyźnie ETF-ów – to moglibyście kupować je bezpośrednio od ich „producentów”, czyli z pominięciem giełdy. Działa to identycznie, jak kupowanie jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych bezpośrednio na platformach TFI w Polsce. W takim przypadku nie trzeba płacić biuru maklerskiemu prowizję za wejście i wyjście z takiej inwestycji, a opłaty za samo zarządzanie – ze względu na duże zainteresowanie takimi ETF-ami – mogą być naprawdę niskie. Oto lista 5 największych dostawców ETF na rynku amerykańskim (od największego): BlackRock (oferuje ETF-y pod marką iShares) Vanguard State Street Global Advisors (ETF-y SPDR) Deutsche Bank Invesco Jak dobre warunki proponują one klientom? Za przykład niech posłuży Vanguard – poniżej tabela pokazująca stopy zwrotu w różnych horyzontach czasowych oraz wysokość rocznych opłat za zarządzanie ETF-ami (kolumna „Expense ratio”). Kliknijcie, aby powiększyć. Jak widać opłaty roczne z tytułu inwestycji w ETF odwzorowujący indeks S&P 500 (VOO) notowany na giełdzie NYSE to zaledwie 0,04% rocznie. Żyć nie umierać. To 100 razy mniej niż pobierają aktywnie zarządzane fundusze akcji w Polsce! Nie bez powodu ten ETF – w okresie od 2010 r. do 9 października 2018 r – dał jego nabywcom średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 15,30%. Dla porównania: ETF szerokiego rynku akcji amerykańskich spółek (VTI) od 2001 r. (czyli obejmując spadki w 2008 r.) dał średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 7,46%. Ale nie wszystkie ETF-y są tak tanie. Niektóre z amerykańskich funduszy indeksowych Vanguarda nie są notowane poza giełdami w USA. Ich odpowiedniki dostępne na giełdach europejskich są po prostu droższe. Przykładowo opłata za zarządzanie ETF-em iShares MSCI USA UCITS, notowanym np. na giełdzie w Amsterdamie, wynosi 0,33% rocznie. Do tego trzeba doliczyć prowizję za zakup i późniejszą sprzedaż tego papieru ponoszoną na rzecz biura maklerskiego. Przy długim horyzoncie czasowym inwestycji, te jednorazowe prowizje mają marginalne znaczenie, ale warto dbać o to, aby cyklicznie ponoszony koszt zarządzania był jak najniższy – bo to właśnie on wpływa w największym stopniu na wynik inwestycji i siłę działania procentu składanego. Wątpliwości co do rozliczania dywidendy Problemem przy ETF-ach płacących dywidendę jest sposób jej rozliczania przez biura maklerskie. Temat ten rozwinę kiedyś w oddzielnym wpisie, ale tu go tylko zasygnalizuję – naprawdę ma znaczenie, na której giełdzie i w którym biurze maklerskim kupujecie ETF-y, bo może się okazać, że zapłaciliście aż 30% podatku od wypłaconych dywidend. Co jest fajne w ofercie inPZU? No i dopiero teraz, gdy wiemy już z grubsza, jak duża może być rozpiętość opłat za zarządzanie w funduszach, to mogę Wam w końcu przedstawić nową ofertę inPZU. TFI PZU udostępniło własną platformę inwestycyjną inPZU, na której obecnie mamy do wyboru sześć funduszy indeksowych. W każdym z nich deklarowana opłata za zarządzanie wynosi zaledwie 0,50% rocznie – i to bez względu na typ funduszu. Tyle samo zapłacimy w pieniężnych, obligacyjnych, jak i akcyjnych. Szczególnie w przypadku tych ostatnich jest to prawdziwa rewolucja. Poziom wejścia jest niziutki – możemy dokonywać wpłaty już od 100 zł. Nie płacimy także żadnej prowizji za nabycie, zamianę i umorzenie jednostek. Jedynym kosztem jest niska opłata roczna za zarządzanie. Specyfikacje funduszy oraz ich indeksów bazowych (czyli tzw. benchmarków będących dla nich punktem odniesienia) znajdziecie poniżej: Z mojej perspektywy szczególnie interesująco wygląda inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych, dla którego indeksem bazowym jest kombinacja indeksu MSCI World (w 90%) oraz stopy referencyjnej WIBID 1M (10%). Sam MSCI World to indeks notowań akcji z 23. rozwiniętych rynków z bardzo dobrą reprezentacją spółek amerykańskich, które stanowią w nim ponad 60%. W ciągu ostatnich 10 lat osiągnął on średnioroczne zwroty przekraczające 9%, ale jest to indeks dla osób o mocnych nerwach i długoterminowej strategii inwestycyjnej. Zdarzały mu się bowiem lata, w których spadał o kilkanaście procent lub nawet 40% jak to miało miejsce w 2008 r. Trzeba też pamiętać, że indeks bazowy MSCI World notowany jest w USD, a więc jako inwestorzy narażeni jesteśmy na ryzyko kursowe. Wycena funduszu wyrażona w PLN będzie zależała od tego, jaki będzie aktualnie kurs dolara amerykańskiego. Nie będę tu szczegółowo omawiał poszczególnych funduszy, bo nie jest moim celem w tym artykule zachęcenie Was do inwestycji za pośrednictwem inPZU. Dobrą robotę w tym zakresie wykonał Zbyszek Papiński z bloga AppFunds, więc nie będę jej dublował i zainteresowanych odsyłam do Jego wpisów, z których wnioskami całkowicie się zgadzam: Wystartowały fundusze indeksowe PZU. Testuję! Rewolucja w polskich funduszach inwestycyjnych! Czas przygotować strategię To na czym przede wszystkim mi zależało, to odnotowanie pojawienia się niskokosztowej oferty TFI i zarysowaniu Wam szerszego kontekstu. Jednocześnie gratuluję TFI PZU przecierania szlaków w zakresie wprowadzania tanich funduszy indeksowych. To krok w bardzo dobrą stronę. 🙂 Wątpliwości dotyczące inPZU Jednocześnie mam jednak kilka wątpliwości dotyczących przyszłości tej oferty, o których chcę otwarcie uprzedzić. 1) Nie podoba mi się otwarta furtka do podwyższenia opłat za zarządzanie. Obecnie w inPZU opłata za zarządzanie wynosi 0,5%, ale wystarczy wczytać się w dokument „Kluczowe informacje dla inwestorów”, aby zauważyć, że w pozycji „opłaty bieżące” pojawia się tam 1%. To w końcu ile i jak długo możemy liczyć na niższy wymiar tej opłaty? 2) Nie wiadomo na ile dobrze fundusze indeksowe inPZU będą odwzorowywać indeksy bazowe. Tak naprawdę to nowe fundusze i nie mają one żadnych wiarygodnych danych historycznych. Kompletnie więc nie wiadomo, czego się spodziewać. Tak jak pisałem wcześniej – to, że TFI coś deklarują, nie oznacza, że „dowiozą” pożądane rezultaty. Nie wiadomo na ile wiernie fundusze odzwierciedlać będą modelowy portfel i jak to się przełoży na wyniki. Mimo wszystko zalecana jest daleko posunięta ostrożność. 3) Polskie TFI generalnie mają w zwyczaju „mieszać” w ofercie, jeśli nie realizuje ona zakładanych celów biznesowych. Fundusz danego typu może zostać przemalowany na inny, o ile tylko jego rezultaty nie są zadowalające dla TFI – tego typu działania widzieliśmy już w przeszłości. Nie wiem, jakie cele stawia przed inPZU towarzystwo, ale mówiąc ogólnie – jestem nieco nieufny. Z jednej strony to dobrze, że TFI zjechało z kosztami, ale z drugiej strony – jeśli nie uda mu się sprawnie nabrać odpowiedniej „masy”, czyli pozyskać oczekiwanego kapitału, to może się okazać, że priorytety biznesowe się zmienią, a wraz z nimi ewoluuje oferta. Jestem pewien, że konkurencja uważnie się przygląda na ile towarzysząca premierze inPZU kampania reklamowa rzeczywiście przekonuje Polaków do tańszego inwestowania. Ewentualny sukces – będzie super, ale ewentualna klapa – może mocno utrudnić wprowadzanie na rynek kolejnych niskokosztowych funduszy. 4) A może ta oferta odpowiada na „zapotrzebowanie polityczne”? Wybaczcie moją podejrzliwość, ale gdzieś mi się tam po głowie kołacze takie pytanie „Dlaczego akurat TFI PZU jako pierwsze udostępnia taką ofertę?”. Może to nie do końca taki autorski pomysł, tylko jakiś ”zestaw naczyń połączonych”, który ma udowodnić, że oczekiwania Ministra Finansów pod kątem TFI nie są oderwane od rzeczywistości? Faktem jest jednak, że kierunek zmian jest bardzo dobry i w pełni go pochwalam. Wczoraj na Twitterze pojawiły się spekulacje, że wprowadzenie właśnie teraz niskokosztowych funduszy inPZU, a także obniżenie opłat w kilku funduszach PKO TFI, to nie przypadek i może to być próba walki o klientów Altus TFI, które zmaga się z efektami umoczenia w aferę GetBack. Tylko we wrześniu klienci towarzystwa wycofali z niego blisko połowę wartości aktywów. To reakcja na informację o aresztowaniu byłych członków zarządu Altus TFI. Przy pisaniu o inpzu zwroc prosze uwage na fakt ze ktos naglasnia afere getback, niszczy tfi altus, i jak saldo umozen siega zenitu i sentyment inwestorow jest beznadziejny to nagle ni z gruchy.. inpzu i oplata i pko — Medyceusz (@Inwestuje) October 11, 2018 Czy premiera inPZU zmienia moją strategię inwestycyjną? No i pora na zasadnicze pytanie – czy ta rewolucyjna jak na polskie warunki oferta inPZU zmienia w jakiś sposób moje podejście do inwestowania poprzez fundusze i nie tylko? Krótka odpowiedź brzmi: zasadniczo nie. Odpowiadając jednak nieco szerzej: Tak jak słyszeliście w ostatnim podcaście jestem w dużym stopniu zaangażowany w krótkoterminowe i średnioterminowe inwestycje na rynku nieruchomości. Z giełdy wyszedłem już kilka lat temu spodziewając się jej istotnego tąpnięcia. Nadal na nie czekam poza rynkiem, chociaż ta decyzja w ostatnich trzech latach była bardzo kosztowna. Jedynie na kontach IKE i IKZE mam nieco ETF-ów kupowanych na GPW (zarówno S&P 500 jak i WIG20L) oraz kilka polskich spółek. Nie posiadam żadnych kredytów hipotecznych ani inwestycyjnych. Generalnie nie posiadam żadnych polis inwestycyjnych ani jednostek funduszy inwestycyjnych (poza śladowymi ilościami w funduszach pieniężnych). Akumuluję kapitał potrzebny na zakupy po ewentualnych przecenach. Część kapitału pracuje w formie lokat bankowych, część na kontach oszczędnościowych, część przechowywana jest w walutach, a część w obligacjach skarbowych, które też traktuję jako łatwo dostępną gotówkę (chociaż staram się ich nie ruszać). Docelowo – po tąpnięciu – chcę mocno wejść w spółki amerykańskie, gdyż w mojej opinii działają one na najbardziej cywilizowanym rynku i ich wyniki odzwierciedlają koniunkturę ogólnoświatową (większość dużych firm działa globalnie) bez zbytniego fałszowania ich problemami lokalnych rynków. Dla jasności: planuję kupować wyłącznie niskokosztowe ETF-y a nie akcje konkretnych spółek. Przypominam, że wybieram tylko takie inwestycje, które cechują się pasywnością (nie trzeba koło nich biegać) i jednocześnie dają mi duże poczucie spokoju. Akceptuję relatywnie niską stopę zwrotu z całego posiadanego kapitału – zaledwie 4% powyżej inflacji i nie jestem gotowy szarpać sobie nerwów dla wyższych zysków. Pomimo, że nasz kapitał znacząco wzrósł przez ostatnie kilka lat, to nadal kieruję się zasadami, które przedstawiłem w podcaście „Jak inwestuję, czyli 10 zasad, którymi się kieruję, strategia oraz obawy w roku 2016”. Problem, który dostrzegłem u siebie, to próba przewidzenia co się wydarzy i złapania ”dołka” na giełdzie. Próbowałem zadziałać w sposób, który tak naprawdę odradzam. W 2015 r. założyłem, że jestem mądrzejszy od rynku i wiem, że nadchodzi krach… a od roku zastanawiam się czy trwać w oczekiwaniu poza rynkiem, czy jednak wejść na niego nawet w przededniu spadków, licząc na to, że ewentualne straty na „dzień dobry” i tak uda się odrobić w długim terminie (a nastawiam się na przetrwanie kolejnych kilkunastu lat systematycznych zakupów). Nadal jednak nie wykonałem żadnego ruchu. Jak widzicie z jednej strony moja strategia inwestycyjna jest dosyć zachowawcza, a z drugiej – ktoś mógłby uznać ją za nadmiernie skoncentrowaną na nieruchomościach. Inwestycyjnie działam aktualnie tam, gdzie czuję, że mam pewną przewagę i poczucie sprawczości. Jestem też w tej komfortowej i nietypowej sytuacji, że nadal sporo zarabiam (jak na moje oczekiwania) na mojej podstawowej działalności blogowo-wydawniczej i co miesiąc generuję nadwyżki finansowe. To daje także duży komfort psychiczny i brak nerwowości w oczekiwaniu na lepszą okazję do zainwestowania gotówki. Debiut inPZU sprowokował mnie co prawda do rozpoczęcia niskokosztowych testów, ale zasadniczo nie uważam tego za zmianę strategii. Kupiłem fundusz inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych za 500 zł i planuję realizować takie zakupy co miesiąc przez najbliższe 5 lat. Przy czym zapisałem sobie w Nozbe, aby za rok zweryfikować rezultaty, oraz zdecydować o ewentualnym podwyższeniu comiesięcznych wpłat (nie planuję zmniejszać wpłat bez względu na wszystko). Na chwilę obecną jest to o tyle mała kwota, że jest całkowicie nieodczuwalna dla mojego portfela, a za rok powinienem już coś więcej wiedzieć o kondycji funduszy inPZU i być może doczekam się tąpnięcia rynków (no fajnie pionowo rysują się wykresy giełd w USA w ostatnich dwóch dniach). Informacyjnie: moje zlecenie zakupu zostało zrealizowane w ciągu jednego dnia roboczego z datą wyceny jednostek inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych z dnia złożenia zlecenia. Jeszcze raz przestrzegam: osobiście uważam, że nie jesteśmy w dobrym momencie na wchodzenie na rynki kapitałowe. Spodziewam się „zjazdu”… ale nie mam pojęcia kiedy on naprawdę nastąpi. Z drugiej strony – być może mylę się tak samo, jak myliłem się w 2015 r., gdy opuszczałem giełdę i tak naprawdę będziemy mieli do czynienia jeszcze z dłuższym okresem pełzających wzrostów. Nie wiem, ale boję się ryzykować w tej chwili większym kapitałem. Jak zarejestrować się na platformie inPZU Gdybyście – pomimo wszystkich zamieszczonych w tym artykule zastrzeżeń i informacji – chcieli rozpocząć inwestowanie poprzez platformę inPZU, to rejestracja tam jest banalnie prosta. Ale zanim zamieszczę instrukcję, to krótkie zastrzeżenie: UWAGA: Linki afiliacyjne Lojalnie informuję, że jeśli zdecydujesz się założyć konto w inPZU za pośrednictwem linków zamieszczonych w tym artykule, to otrzymam z tego tytułu prowizję od firmy afiliacyjnej współpracującej z TFI PZU. Dla jasności uprzedzam, że: Ciebie to nic dodatkowo nie kosztuje. Fakt ten w żaden sposób nie rzutuje na merytoryczność tego wpisu. Nikt poza mną nie wpływał na to co piszę, z nikim nie konsultowałem tego artykułu, a firma afiliacyjna i TFI PZU nie miały pojęcia, że go pisałem (przynajmniej do czasu aż nie poinformowałem o tym na Twitterze). 🙂 Przy okazji dziękuję, że przechodzicie przez linki na moim blogu. Doceniam bardzo tę formę wsparcia (bo wiem, że nie musicie, a jednak część z Was to robi). Dzięki wielkie! 🙂 Dla mnie to najfajniejszy sposób zarabiania na tworzonych treściach – niejako przy okazji i bez konieczności formalnej współpracy z kimkolwiek (co pozwala mi szczerze punktować minusy opisywanych produktów i w nieskrępowany sposób dzielić się moją subiektywną opinią). Aby kupić jednostki funduszy indeksowych inPZU należy: Wejść na stronę inPZU. Wybrać fundusz, w który chcecie zainwestować. Kliknąć „Podaj kwotę” i określić kwotę, jaką chcesz jednorazowo wpłacić. Wypełnić komplet danych osobowych oraz podać dane logowania do nowego konta na platformie. Wypełnić standardową ankietę dotyczącą inwestowania oraz uzupełnić wymagane oświadczenia. Zasilić rachunek w inPZU poprzez płatność online lub przelew tradycyjny. TU KUPISZ FUNDUSZE inPZU → A jeśli chcesz założyć konto, ale nie chcesz żebym na tym zarobił, to wejdź bezpośrednio na stronę inPZU lub po prostu daj zarobić Zbyszkowi klikając w linki z Jego artykułu – robi dobrą robotę i pieniądze na pewno mu się przydadzą. 🙂 To wszystko. Ale pamiętaj, że fakt, że coś jest proste, wcale nie oznacza, że łatwo jest na tym zarabiać. 😉 Niższe opłaty za zarządzanie także w PKO TFI inPZU nie jest osamotnione. Na początku października opłaty za zarządzanie zmniejszyło także PKO TFI – do poziomu 0,7% rocznie dla tych pięciu funduszy: Akcji Rynku Azji i Pacyfiku Akcji Rynku Amerykańskiego Akcji Rynku Japońskiego Akcji Rynków Wschodzących Akcji Rynku Europejskiego Podsumowanie Rewolucja już nastąpiła! Pozostaje pytanie czy szybko się rozprzestrzeni czy zgaśnie. Osobiście liczę na to, że Minister Finansów nie będzie się patyczkował i rzeczywiście sprawnie wyda rozporządzenie mocno ścinające maksymalne opłaty pobierane przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Wierzę, że to działanie zmusi inne TFI do pójścia w ślady inPZU i udostępnienia jeszcze większej liczby niskokosztowych funduszy indeksowych pokrywających spektrum potrzeb polskich inwestorów indywidualnych, którzy po prostu nie chcą przepłacać. Dotychczas trudno było mi rekomendować inwestowanie w fundusze, bo w mojej opinii premia za podjęte ryzyko była po prostu zbyt mała. Zyski zjadały wysokie opłaty. Powtórzę, że za skandaliczne uważałem i nadal uważam, że TFI w ciągu 10 lat inwestycji w fundusze akcji zabierały w opłatach ok. 40% pracującego w nich kapitału. Na szczęście wygląda na to, że wkrótce te czasy będziemy mieć już za sobą (oby!). Co by nie mówić, samo inwestowanie w funduszach jest znacznie przystępniejsze, niż obracanie papierami na giełdzie – co zresztą widać chociażby po liczbie aktywnych rachunków maklerskich w zestawieniu z liczbą osób deponujących środki w funduszach. Jest nadzieja, że po obniżeniu opłat i spodziewanym w związku z tym wzroście średnich stóp zwrotu (oby!), kapitał znowu zacznie napływać do funduszy i za kilka lat wszyscy utrzemy nosa tym mądralom z rynków kapitałowych, którzy dzisiaj mówią, że „rynek jest za mały i nie stać nas na obniżanie opłat”. Życzę im więcej wiary i woli do wymyślania produktów optymalnych kosztowo dla klientów. Bo jeśli tak się nie stanie, to rzeczywiście systematycznie gromadzone oszczędności i kapitał Polaków będą pracować gdzie indziej – w nieruchomościach i na bardziej cywilizowanych rynkach niż polski „dziki wschód”. I chociażby z tego powodu kibicuję inPZU oraz PKO TFI i innym tanim alternatywom dla drogich funduszy. Pierwsze koty za płoty. Dawajcie mi proszę znać, jeśli zobaczycie kolejne dobre oferty (albo sami pracujecie w TFI nad ich wprowadzeniem i chcecie mi się tym po cichu pochwalić). 😉 Mam nadzieję, że trochę Wam rozjaśniłem i potraficie już dostrzec, że 0,5% opłaty rocznie za zarządzanie to kilka razy lepiej niż było, ale tak naprawdę nadal kilka razy gorzej niż mogłoby być. Grunt, że idziemy w dobrą stronę… A i na koniec mam wielką prośbę. Jeśli ktoś będzie Was pytał o to „jak w prosty sposób inwestować”, to odeślijcie go proszę do tego wpisu. Wierzę, że to taka mieszanka przemyśleń, która po prostu może być pomocna. No i gdyby ktoś chciał się ze mną spotkać, to przypominam, że widzimy się w Olsztynie (tu szczegóły) a w Krakowie (tu szczegóły). Zapraszam! Jesteśmy zespołem ekspertów, którzy rozumieją zmiany zachodzące na świecie, które w istotny sposób wpływają na finansowanie działalności oraz strategii innowacyjnej przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy w Polsce mogą uzyskać dotacje na rozwój firmy (na innowacje i inwestycje) z funduszy krajowych i UE. Dowiedz się jak możemy
Do opisów mutacji dobierz odpowiednie nazwy: fragmentu chromosomu fragmentu chromosomu na inny chromosom jednego nukleotydu na inny jednego lub kilku dodatkowych nukleotydów
Ranking Analiz Online pozwala w prosty sposób w ramach jednej grupy wyłonić najbardziej efektywne fundusze. Raport przygotowujemy co miesiąc w oparciu o wskaźnik information ratio, który obrazuje relację zysku do ponoszonego ryzyka. Fundusze o najwyższej efektywności otrzymują ocenę 5a / 4a, a najsłabsze 1a lub 2a, ocena 3a ma
Fundusz inwestycyjny to forma zbiorowego inwestowania pieniędzy. Fundusz powstaje w drodze połączenia pieniędzy osób pragnących korzystnie zainwestować swoje oszczędności. Nawet niewielkie wpłaty tworzą duży kapitał, który umożliwia korzystne inwestycje. Środki funduszu inwestowane są w różnego rodzaju papiery wartościowe, takie jak akcje, bony skarbowe i obligacje. Fundusz inwestycyjny posiada osobowość prawną. Organizację i sposób funkcjonowania funduszu określa ustawa o funduszach inwestycyjnych. Funduszem zarządza towarzystwo funduszy inwestycyjnych (TFI). Fundusz inwestycyjny pozwala na wypłatę zainwestowanych pieniędzy bez konsekwencji, jakie niesie ze sobą likwidacja lokaty terminowej przed czasem. Doświadczenie pokazuje, że zyski z inwestycji w fundusz inwestycyjny są w dłuższym okresie wyższe niż zyski z tradycyjnych lokat bankowych. Poniżej krótka analiza pod kątem kilku czynników charakterystycznych dla inwestycji: Zyskowność - W przypadku funduszy inwestycyjnych stopa zwrotu jest zdeterminowana obraną strategią inwestycyjną - bardziej ryzykowne fundusze (np. akcyjne) mogą przynieść wysoki zysk, ale też wysoką stratę. Natomiast najbezpieczniejsze fundusze (np. rynku pieniężnego) zapewnią niewielki, ale stabilny zysk. Żaden z funduszy nie gwarantuje osiągnięcia określonego zysku (z wyjątkiem funduszy z ochroną kapitału). Zyski z lokat bankowych są porównywalne z rentownością funduszy rynku pieniężnego. W przypadku lokat bankowych mamy do czynienia z gwarancją wypłaty określonych odsetek pod warunkiem dotrzymania warunków umowy (np. utrzymania lokaty do terminu zapadalności), zaś środki finansowe z funduszu możemy wycofać w dowolnym momencie nie narażając się na utratę dotychczas wypracowanego zysku. Ryzyko inwestycyjne - podobnie jak zyskowność - jest zdeterminowane prowadzoną polityką inwestycyjną. Najwyższe ryzyko utraty kapitału cechuje fundusze akcyjne oraz fundusze mieszane z wysokim zaangażowaniem na rynku akcji. Najniższe ryzyko wiąże się z nabyciem jednostek funduszy rynku pieniężnego i gotówkowych. W przypadku lokat bankowych ryzyko inwestycyjne w ogóle nie występuje. Płynność - Istotnym atutem funduszy jest płynność. W funduszach otwartych jest ona wysoka - inwestor w każdym momencie wyjścia z inwestycji otrzyma zgromadzony kapitał nie narażając się na utratę dotychczas wypracowanego zysku. Lokaty bankowe również charakteryzują się płynnością - jednak należy liczyć się z utratą całości lub znacznej części dotychczasowych korzyści w momencie zerwania lokaty przed terminem. Strategia inwestycyjna, duże możliwości wyboru - Unikatową zaletą funduszy inwestycyjnych jest możliwość wyboru strategii inwestycyjnej odpowiadającej naszej skłonności do ryzyka. Uczestnik funduszu, w zależności od zmieniającej się koniunktury giełdowej, może praktycznie natychmiast zmienić preferowaną strategię dokonując konwersji jednostek pomiędzy funduszami. Działanie takie nie jest natomiast możliwe w przypadku lokat bankowych. Dostępność - Najwyższą dostępnością charakteryzują się fundusze inwestycyjne otwarte i lokaty bankowe, gdzie możliwość rozpoczęcia inwestycji (lokaty) istnieje już w momencie dokonania wpłaty w wysokości kilkudziesięciu (w niektórych przypadkach kilkuset) złotych. Przejrzystość - Najwyższą przejrzystość zapewniają fundusze inwestycyjne i bezpośrednie inwestycje na giełdzie - w ich przypadku w dowolnym momencie możemy sprawdzić wartość naszego portfela. Lokując oszczędności na lokacie bankowej najczęściej możemy określić, jaka będzie wartość naszej inwestycji w momencie zapadalności. Inwestycja w fundusz jest bezpieczną formą pomnażania pieniędzy. Działalność lokacyjna została poddana wielu ograniczeniom ustawowym w celu zapobieżenia podejmowaniu przez zarządzających portfelem inwestycyjnym funduszu nadmiernego ryzyka. Towarzystwo funduszy inwestycyjnych (TFI) i zarządzane przez nie fundusze mają odrębną osobowość prawną, a co za tym idzie posiadają odrębne masy majątkowe. W efekcie TFI nie ma bezpośredniego dostępu do środków ulokowanych w funduszu, którym zarządza. Wpłaty do funduszu inwestycyjnego są dokonywane na prowadzony przez depozytariusza wydzielony rachunek towarzystwa. Ograniczenie ryzyka upadłości funduszu inwestycyjnego zwiększa znacznie bezpieczeństwo powierzonych środków, ale nie ochroni nas całkowicie przed ryzykiem inwestycyjnym związanym z charakterem lokat funduszu. Inwestycja w fundusz w większości przypadków nie wymaga dysponowania dużym kapitałem. W wielu funduszach otwartych (FIO) wysokość minimalnej wpłaty jest ustalona na niskim poziomie, umożliwiającym inwestowanie stosunkowo niewielkich kwot. Minimalna pierwsza wpłata wynosi zazwyczaj 100 złotych, zaś kolejne wpłaty mogą być nawet niższe. Powoduje to dużą dostępność jednostek uczestnictwa dla inwestorów indywidualnych. Inwestor nie ma możliwości samodzielnego podejmowania decyzji inwestycyjnych oraz nie ma bezpośredniego wpływu na to, jakiego rodzaju instrumenty są kupowane do portfela funduszu. W zamian za to otrzymuje szereg innych zalet, w tym przede wszystkim: bezpieczeństwo powierzonych środków, profesjonalne zarządzanie, wysoką płynność inwestycji, dużą dostępność, relatywnie niskie koszty uczestnictwa. Ponadto inwestor ma możliwość elastycznego wyboru strategii inwestycyjnej poprzez wybór konkretnego produktu z szerokiej gamy funduszy oferowanych przez rodzime towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Uczestnik funduszu nie ma zagwarantowanej określonej stopy zwrotu w danym okresie, w odróżnieniu od np. lokaty bankowej, czy obligacji skarbowej. Pewien wyjątek od tej zasady stanowią fundusze z ochroną kapitału, które zapewniają uczestnikowi minimalną stopę zwrotu na koniec okresu rozliczeniowego, bądź gwarantują, iż wartość jednostki nie spadnie poniżej określonego procenta maksymalnej wartości z danego okresu. Dotychczasowe, historyczne wyniki osiągnięte przez fundusz nie stanowią gwarancji osiągnięcia takich samych wyników w przyszłości. Fundusz inwestycyjny otwarty (FIO) ma obowiązek odkupywania jednostek uczestnictwa na każde żądanie uczestnika. Oznacza to, że możemy zażądać odkupienia jednostek (części lub wszystkich) przez fundusz w dowolnej, dogodnej dla siebie chwili, nie tracąc uzyskanych korzyści, jakby to miało miejsce w przypadku zerwania lokaty. Fundusze oferują także możliwość konwersji, czyli swobodnego przenoszenia zainwestowanych środków pomiędzy funduszami w ramach jednej rodziny funduszy lub zamiany jednostek uczestnictwa subfunduszu na jednostki uczestnictwa innego subfunduszu należącego do tego samego funduszu inwestycyjnego. Okres, w którym środki pieniężne zostają przekazane na rachunek klienta lub wypłacone w gotówce, jest określony w statucie funduszu (zazwyczaj następuje po kilku dniach). Wpłaty na konto PPK pochodzą z trzech źródeł: od pracodawcy, pracownika i państwa. Pracodawca – wnosi wpłatę podstawową (1,5% wynagrodzenia brutto) oraz dobrowolną wpłatę dodatkową – maksymalnie 2,5% wynagrodzenia brutto. Pracownik wnosi wpłatę podstawową (2% wynagrodzenia brutto; wpłata podstawowa może zostać obniżona do 0,5% wynagrodzenia brutto, jeśli łączne wynagrodzenie osiągane z różnych źródeł w danym miesiącu nie przekracza kwoty odpowiadającej 1,2-krotności minimalnego wynagrodzenia) oraz dobrowolnie wpłatę dodatkową – maksymalnie 2% wynagrodzenia brutto. Państwo: jednorazowo 250 zł wpłaty powitalnej oraz co roku 240 zł. Nie. Ustawa o PPK nie wpływa na dotychczasowe elementy systemu emerytalnego, a jedynie poszerza jego możliwości. PPK to kolejny dobrowolny, prywatny sposób oszczędzania. Środki zebrane na indywidualnym koncie pracownika są wyłącznie jego własnością – mogą być w każdej chwili wypłacone i są dziedziczone. Nie, ustawodawca nie przewiduje obecnie takiej możliwości. Tylko i wyłącznie na rachunek PPE naszego współmałżonka lub osoby uprawnionej po naszej śmierci. Samodzielnie nie. Wyboru instytucji finansowej dokonuje pracodawca w porozumieniu z zakładową organizacją związkową lub - jeżeli taka nie działa w jego firmie - wyboru dokonuje w porozumieniu z reprezentacją pracowników wybraną w trybie przyjętym u tego pracodawcy. Środki gromadzone w ramach PPK inwestowane są na rynku kapitałowym. Każde inwestowanie środków na rynku kapitałowym, bez względu na to, czy są to inwestycje w akcje, czy w obligacje, wiąże się z ryzykiem. Aby zapewnić bezpieczeństwo oszczędności przyjęto w ramach PPK obowiązek inwestowania środków w funduszach zdefiniowanej daty. Istotą tych funduszy jest odpowiednio zróżnicowany portfel, który pozwala osiągnąć optymalny profil oczekiwanego zysku i podejmowanego ryzyka. Wraz z wiekiem oszczędzającego będzie zmieniała się alokacja w poszczególne rodzaje aktywów, co ma ograniczyć ryzyko inwestycyjne w ostatnich latach oszczędzania. Środki gromadzone w PPK są lokowane w tzw. funduszach zdefiniowanej daty. Ich polityka inwestycyjna zakłada, że wraz z wiekiem oszczędzającego coraz większa część portfela funduszu inwestowana jest w aktywa mniej ryzykowne. Każdy pracownik z automatu jest przydzielony do funduszu odpowiedniego dla jego wieku, czyli funduszu, w którym data końcowa (w nazwie) zbliżona jest do roku, w którym osiągnie 60 rok życia. Będzie to data właściwa dla danego, pięcioletniego przedziału roczników. Pracownicy urodzeni w latach 1963-1967 zostaną przydzieleni do funduszu, którego zdefiniowana data przypada na rok 2025. Data urodzenia Zdefiniowana data 1963-1967 2025 1968-1972 2030 1973-1977 2035 1978-1982 2040 1983-1987 2045 1988-1992 2050 1993-1997 2055 1998-2002 2060 Uczestnik PPK w trakcie oszczędzania może dokonać konwersji lub zamiany środków dotychczas zgromadzonych w funduszu zdefiniowanej daty właściwym dla jego wieku na jednostki uczestnictwa innego funduszu. Zmiany funduszu uczestnik może dokonywać wielokrotnie. Dodatkowo ustawa o PPK umożliwia określenie podziału wpłat do PPK do kilku funduszy zdefiniowanej daty. Nie. Taką informację pracownik powinien otrzymać od instytucji finansowej zarządzającej jego rachunkiem. Zgodnie z ustawą musi ona bowiem w terminie do ostatniego dnia lutego każdego roku przekazywać każdemu uczestnikowi PPK, w postaci elektronicznej (albo na wniosek uczestnika w postaci papierowej): roczną informację o wysokości środków zgromadzonych na jego rachunku PPK, o wysokości wpłat dokonanych na ten rachunek w poprzednim roku kalendarzowym oraz o innych zrealizowanych na nim w tym czasie transakcjach. Tak. Pracownik może mieć nawet kilkanaście PPK. W praktyce powinien mieć jedno, góra kilka kont. Wynika to z tego, że powinien być zapisany do PPK prowadzonych we wszystkich zakładach pracy, w których jest zatrudniony. Nieco inaczej wygląda sytuacja przy zmianie pracy. Wówczas to pracownik decyduje, czy zgromadzone w pracowniczym planie kapitałowym środki są przenoszone na PPK kolejnego pracodawcy w ramach „wypłaty transferowej”. W przypadku zgody na transfer, nowy pracodawca dba o przeniesienie środków na nowe konto – wystarczy przekazać informację o swoich rachunkach PPK. W przypadku braku zgody, należy złożyć taką informację u nowego pracodawcy. Wówczas środki pozostają na dotychczasowych rachunkach PPK. Zasadniczo tak, pracodawca będzie mógł stosować różny procent wpłat dodatkowych. Jednakże zróżnicowanie procentu wpłat dodatkowych będzie możliwe wyłącznie z uwzględnieniem długości okresu zatrudnienia w danym podmiocie albo treści obowiązującego regulaminu wynagrodzeń, czy układu zbiorowego pracy. Pracodawca nie może różnicować wysokości dopłat na podstawie tylko własnego widzimisię. Tak, pod pewnymi warunkami. Pracownik może obniżyć wpłatę podstawową (która standardowo wynosi 2% wynagrodzenia brutto) tylko wówczas, gdy jego łączne wynagrodzenie osiągane z różnych źródeł w danym miesiącu nie przekracza kwoty odpowiadającej 1,2 krotności minimalnego wynagrodzenia. W takiej sytuacji wpłata podstawowa może zostać obniżona do 0,5% wynagrodzenia brutto, tzn. może być niższa niż 2%, ale nie niższa niż 0,5% wynagrodzenia brutto. Może on też dowolnym momencie decydować o wysokości dobrowolnej wpłaty dodatkowej, która zgodnie z ustawą o PPK może wynosić do 2% wynagrodzenia brutto pracownika. Wystarczy, że złoży pracodawcy deklarację w tej sprawie. Może też z jej wnoszenia zrezygnować w ogóle. Nie, nie ma takiej możliwości. Złożona przez osobę zatrudnioną deklaracja rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK dotyczy wszystkich stosunków prawnych łączących osobę zatrudnioną z danym podmiotem zatrudniającym. Tak w ramach PPK pracownik może wnosić składkę dodatkową w wysokości do 2% wynagrodzenia. Maksymalna wysokość składek finansowanych przez uczestnika PPK wynosi 4% wynagrodzenia, w tym wpłata podstawowa do 2% (w przypadku gdy wysokości wynagrodzenia uczestnika osiąganego z różnych źródeł w danym miesiącu nie przekracza kwoty odpowiadającej 1,2-krotnosci minimalnego wynagrodzenie, wpłata może być niższa niż 2%, ale nie mniej niż 0,5%) i wpłata dodatkowa to kolejne maksymalnie 2%. Deklaracja wpłaty dodatkowej finansowanej przez uczestnika PPK obowiązuje od dnia jej złożenia. To oznacza, że wpłatę dodatkową należy naliczyć od pierwszego wynagrodzenia wypłaconego uczestnikowi PPK po złożeniu tej deklaracji. Tak. W ramach PPK przewiduje się dwa rodzaje zasilenia: jednorazowa wpłata powitalna w wysokości 250 zł oraz coroczna dopłata w wysokości 240 zł, przysługująca za każdy rok gromadzenia środków. Wpłatę powitalną (250 zł) otrzymają pracownicy, którzy przez co najmniej 3 pełne miesiące będą uczestnikami PPK i za co najmniej 3 miesiące dokonają wpłat podstawowych. Dopłatę roczną (240 zł) otrzymają natomiast wszyscy uczestnicy PPK, (poza pewnymi wyjątkami opisanymi w ustawie) których wpłaty podstawowe i dodatkowe w danym roku wyniosą co najmniej 3,5% 6-krotności minimalnego wynagrodzenia w roku, za który dopłata jest należna. Uczestnicy, których wpłaty podstawowe są niższe niż 2% (osoby o niższych dochodach), muszą zgromadzić co najmniej 25% powyższej kwoty. Wpłata powitalna pojawi się na rachunku uczestnika bez pośrednictwa pracodawcy w następnym kwartale po przystąpieniu do PPK, a dopłata roczna do 15 kwietnia następnego roku po tym, za który przysługuje dopłata. Za dany rok kalendarzowy uczestnik PPK może nabyć prawo tylko do jednej dopłaty rocznej, niezależnie od liczby prowadzonych dla niego rachunków PPK. Jeżeli uczestnik PPK jest stroną więcej niż jednej umowy o prowadzenie PPK, dopłata roczna podlega zewidencjonowaniu na rachunku PPK prowadzonym na podstawie umowy o prowadzenie PPK, która została zawarta w jego imieniu i na jego rzecz najpóźniej. Jeśli tego samego dnia zawarto na rzecz uczestnika więcej umów o prowadzenie PPK, dopłatę ewidencjonuje się na rachunku PPK, na którym wartość zgromadzonych środków jest większa. Pracownik poza obowiązkową wpłatą podstawową obciążony jest podatkiem dochodowym od wpłaty wnoszonej przez pracodawcę. Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych stanowią one przychód pracownika podlegający opodatkowaniu. Będzie on potrącany z wynagrodzenia pracownika. Środki zostaną przeniesione na rachunek PPK prowadzony przez nowego pracodawcę, chyba że pracownik pisemnie nie wyrazi na to zgody i w takim przypadku środki pozostaną na rachunku prowadzonym przez instytucję finansową właściwą dla byłego pracodawcy do czasu ich wypłaty, wypłaty transferowej lub zwrotu. Środki nadal pozostaną w PPK i będą dalej inwestowane do czasu wypłaty lub zwrotu. Tak, będzie to tzw. zwrot, co oznacza, że 30% zgromadzonych środków, z części finansowanej przez pracodawcę, zostanie przelane do ZUS i zapisane na Twoim koncie w ZUS, jako należna składka, a od pozostałych 70% zapłacisz podatek od zysków kapitałowych. Dodatkowo zapłacisz podatek od zysków kapitałowych od 100% środków z Twoich wpłat oraz będziesz musiał zwrócić 100% środków sfinansowanych przez państwo w formie dopłaty powitalnej i dopłat rocznych. Tak. Pracownik może w dowolnym momencie dokonać zwrotu środków zgromadzonych w PPK. Składając wniosek o zwrot środków, uczestnik otrzyma zgromadzone przez siebie oszczędności, pomniejszone o: - podatek od zysków kapitałowych, - 30% środków pochodzących z wpłat po stronie pracodawcy - pobrane 30% zapisywane jest pracownikowi jako jego składka na ubezpieczenie emerytalne w ZUS, - środki pochodzące z dopłat od Państwa są zwracane w całości do Funduszu Pracy. Ponadto ustawa przewiduje szczególne sytuacje życiowe, w których zgromadzone oszczędności będzie można wypłacić przed 60. rokiem życia: - w sytuacji poważnej choroby uczestnika, jego małżonka lub dziecka (do 25% środków, bez obowiązku zwrotu), - w celu pokrycia wkładu własnego w związku z zaciągnięciem kredytu na budowę domu lub zakup mieszkania, ale tylko dla uczestników przed 45. rokiem życia (do 100 % środków z obowiązkiem zwrotu w ciągu maksymalnie 15 lat). Do wniosku o wypłatę części środków zgromadzonych w PPK w przypadku poważnego zachorowania uczestnika PPK, jego małżonka lub dziecka uczestnika PPK dołącza się orzeczenie, o którym mowa w art. 2 ust. 1 pkt 23 lit. a-c ustawy o PPK, lub zaświadczenie lekarza medycyny potwierdzające diagnozę wystąpienia poważnego zachorowania, o którym mowa w art. 2 ust. 1 pkt 23 lit. d lub e ustawy o PPK. Pracownik powinien przedstawić oryginały, ewentualnie wskazane powyżej dokumenty powinny zostać poświadczone za zgodność z oryginałem. Nie. Zgodnie z ustawą o PPK uczestnik PPK, który nie ukończył 45 lat, może wnioskować o wypłatę do 100% środków z obowiązkiem zwrotu w celu pokrycia wkładu własnego w związku z zaciągnięciem kredytu na budowę/przebudowę budynku mieszkalnego lub zakup mieszkania czy gruntu. Jednak wypłaty tej uczestnik PPK może dokonać tylko na sfinansowanie jednej inwestycji. Nawet w sytuacji, gdy ma kilka rachunków PPK. Tak, dokonanie zwrotu środków zgromadzonych na rachunku PPK nie stanowi przeszkody do dalszego oszczędzania w tym samym PPK. Nie skutkuje bowiem zamknięciem rachunku dla uczestnika ani zakończeniem oszczędzania (o ile osoba zatrudniona nie złożyła deklaracji rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK). Rachunek PPK, z którego dokonano zwrotu nadal jest dla uczestnika prowadzony i wpłaty są wznawiane co 4 lata. Jeżeli małżeństwo uczestnika PPK uległo rozwiązaniu przez rozwód lub zostało unieważnione, środki zgromadzone na rachunku PPK uczestnika PPK, przypadające byłemu małżonkowi uczestnika PPK w wyniku podziału majątku wspólnego małżonków, są przekazywane w formie wypłaty transferowej na rachunek PPK byłego małżonka uczestnika PPK. Jeśli były współmałżonek nie będzie miał rachunku PPK, środki przypadające mu w wyniku podziału majątku będzie mógł otrzymać w formie pieniężnej lub wypłaty transferowej na rachunek terminowej lokaty, na warunkach wskazanych w ustawie. Podział środków następuje tylko za okres trwania związku małżeńskiego. Wypłata jest przewidziana dla osób, które ukończą 60. rok życia. Wtedy będzie można skorzystać w pełni z przysługujących ulg podatkowych i ZUS. Wcześniejsza wypłata środków tj. przed osiągnięciem 60. roku życia jest zdefiniowana jako zwrot. Jest on możliwy w każdej chwili, ale będzie obciążony podatkami (zryczałtowanym podatkiem dochodowym od zysków kapitałowych, tzw. podatek Belki), zwrotem dopłat ze strony Państwa, a część środków z części finansowanej przez pracodawcę (w wysokości 30%) trafi również do ZUS. Aby wypłacić środki należy złożyć wniosek o wypłatę środków do wybranej instytucji finansowej po osiągnięciu 60. roku życia. Tak, z tym że od 75% zgromadzonych środków zostanie potrącony zryczałtowany podatek dochodowy od zysków kapitałowych, tzw. podatek Belki. Ustawa o PPK przewiduje wypłatę 25% zgromadzonych środków jednorazowo, a 75% zgromadzonych środków w co najmniej 120 ratach miesięcznych. Uczestnik PPK może wskazać mniejszą liczbę rat miesięcznych, ale wówczas zostanie potrącony ww. podatek. Zgodnie z przepisami ustawy co miesiąc środki są przeliczane poprzez podzielenie kwoty znajdującej się na rachunku PPK należącym do uczestnika przez liczbę miesięcy pozostałych do miesiąca, w którym ma nastąpić wypłata ostatniej raty. Raty nie będą równe, ponieważ środki zgromadzone w PPK będą podlegać aktywnemu zarządzaniu, wobec czego wartość jednostek uczestnictwa może ulegać zmianom. Intencją ustawodawcy jest to, aby PPK niejako „podążały” za pracownikiem i w przypadku zmiany zakładu pracy była dokonywana wypłata transferowa na PPK u nowego pracodawcy. Jednakże zgodnie z Ustawa, pracownik może być stroną więcej niż jednego PPK, w takim przypadku 25% liczy się na każdą z umów oddzielnie. Obowiązek prawidłowego dokonywania wypłat spoczywa na instytucji finansowej prowadzącej PPK, do której uczestnik PPK złożył wniosek o wypłatę. Jest to jedna z możliwości wypłaty środków po osiągnięciu 60 lat. Świadczenie małżeńskie będzie mogło być zrealizowane jeśli małżonek uczestnika PPK także osiągnie 60 rok życia oraz posiada PPK w tej samej instytucji i oboje oświadczą że chcą skorzystać w wypłaty w formie świadczenia małżeńskiego. Świadczenie będzie wypłacane przez 120 miesięcy. Świadczenie będzie wypłacane łącznie małżonkom, aż do wyczerpania środków. W razie śmierci jednego z nich, świadczenie będzie wypłacane drugiemu w dotychczasowej wysokości, aż do wyczerpania środków. Po śmierci uczestnika PPK zgromadzone w PPK środki podlegają wypłacie transferowej do PPK, IKE lub PPE osoby uprawnionej lub podlegają wypłacie w formie pieniężnej. Forma wypłaty środków po zmarłym uczestniku zależy od woli tej osoby. Może wskazać osobę uprawnioną do jego środków (jednej lub więcej osób, można też dokonać procentowego podziału środków, jakie ma otrzymać osoba wskazana przez uczestnika PPK). Jeśli tego nie zrobi, środki otrzyma jego spadkobierca (dziedziczenie na zasadach ogólnych). Jeżeli w chwili śmierci uczestnik PPK pozostawał w związku małżeńskim, instytucja finansowa dokona wypłaty transferowej połowy środków zgromadzonych na rachunku PPK zmarłego uczestnika PPK na rachunek PPK, IKE lub PPE jego małżonka (w zakresie, w jakim środki te stanowiły przedmiot małżeńskiej wspólności majątkowej) albo na jego wniosek wypłaci mu te środki w formie pieniężnej. Spadkobiercy mogą wnioskować o wypłatę środków na pisemny wniosek złożony instytucji finansowej, w której prowadzone było PPK dla zmarłego uczestnika. Z wnoszenia wpłat do PPK można zrezygnować zarówno na etapie tworzenia programu, jak i w każdym dowolnym momencie w przyszłości. Aby zrezygnować z oszczędzania, należy złożyć Pracodawcy pisemną deklarację rezygnacji, w której oświadcza się o rezygnacji z prawa do wpłat Pracodawcy oraz dopłat od Państwa. IKE prowadzą: fundusze inwestycyjne (otwarte fundusze inwestycyjne i specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte), podmioty prowadzące działalność maklerską (domy maklerskie i banki prowadzące działalność maklerską), zakłady ubezpieczeń na życie, banki, od 1 stycznia 2012 również dobrowolne fundusze emerytalne. Osoba pragnąca założyć IKE podpisuje umowę o prowadzenie IKE z wybraną przez siebie instytucją finansową. Jednak zanim podpisze taką umowę, w związku z nałożonym nakazemgromadzenia oszczędności tylko na jednym IKE, będzie musiała złożyć stosowne oświadczenie. Jego treść uzależniona jest od tego, czy osoba fizyczna nie posiada IKE, czy też posiada to konto i pragnie dokonać transferu środków dotychczas zgromadzonych na nowe IKE. Gdy osoba zamierzająca podpisać umowę o prowadzenie IKE posiada już IKE, a zamiarem podpisania kolejnej umowy jest transfer środków z jednego konta na drugie, to będzie zobowiązana do złożenia oświadczenia, że posiada już IKE prowadzone przez inną instytucją finansową, podać jej nazwę i potwierdzić, że instytucja ta dokona wypłaty transferowej środków dotychczas zgromadzonych przez oszczędzającego na IKE. Natomiast jeżeli oszczędzający zawiera umowę o prowadzenie IKE w celu rozpoczęcia oszczędzania na IKE, wówczas oświadcza, że: nie gromadzi środków na IKE prowadzonym przez inną instytucję finansową (z wyjątkiem IKE w innych funduszach inwestycyjnych zarządzanych przez towarzystwo, z którym podpisywana jest umowa o prowadzenie IKE), w roku otwarcia IKE nie dokonał transferu środków z innego, uprzednio posiadanego IKE, do pracowniczego programu emerytalnego. Na osoby, które ukończyły 55 lat, nałożony został dodatkowy obowiązek złożenia oświadczenia o niedokonaniu w przeszłości wypłaty z IKE. Prawo do dodatkowego oszczędzania na przyszłą emeryturę w ramach IKE i IKZE przysługuje każdej osobie fizycznej, która ukończyła 16 lat. W przypadku osób małoletnich, wpłaty na IKE lub IKZE mogą być dokonywane tylko w roku kalendarzowym, w którym dana osoba uzyskuje dochody z pracy wykonywanej na podstawie umowy o pracę. W przypadku osób, które ukończyły 55 rok życia, warunkiem założenia IKE jest przedłożenie oświadczenia, że nie dokonała w przeszłości wypłaty środków zgromadzonych na IKE. Na IKE i IKZE może gromadzić oszczędności wyłącznie jeden oszczędzający. Oznacza to, że nie ma możliwości gromadzenia oszczędności wspólnie, np. z małżonkiem czy z dzieckiem. Każda z tych osób musi założyć własne, odrębne Konto. Osoba, która zdecyduje się na założenie IKE i po jakimś czasie nie będzie zadowolona ze sposobu prowadzenia konta przez daną instytucję finansową, będzie mogła w każdym czasie przenieść zgromadzony kapitał do innej instytucji. Oszczędzający będzie mógł również przenieść środki zgromadzone w ramach pracowniczego programu emerytalnego na IKE w przypadku rezygnacji z dalszego uczestnictwa w programie i zakończenia pracy u pracodawcy prowadzącego ten program lub w przypadku likwidacji programu. Oszczędzający będzie mógł także dokonać wypłaty transferowej z IKE do PPE. Takie przeniesienie środków jest również zwolnione z podatku od dochodów kapitałowych. Natomiast instytucje finansowe prowadzące IKE mogą pobrać od oszczędzającego dodatkową opłatę za dokonanie wypłaty transferowej, jeżeli następuje ona przed upływem 12 miesięcy od dnia podpisania umowy o prowadzenie IKE. Instytucje nie mają obowiązku pobierania tej opłaty. Jeżeli zdecydują się nią obciążyć oszczędzającego, wysokość tej opłaty znajdzie się w umowie o prowadzenie IKE. W przypadku dokonania wypłaty transferowej do zakładu ubezpieczeń na życie, środki transferowane zasilają w całości rachunek oszczędzającego w ubezpieczeniowym funduszu kapitałowym. Oznacza to, że zakład ubezpieczeń na życie nie może ze środków transferowanych pokryć kosztów ochrony ubezpieczeniowej czy innych kosztów związanych z prowadzeniem umowy ubezpieczenia na życie z funduszem kapitałowym. Ustawa zezwala tylko na przetransferowanie całości zgromadzonych środków, dopuszczając dwa wyjątki – w przypadkutransferu pomiędzy funduszami należącymi do tej samej rodziny funduszy inwestycyjnych oraz gdy transferowane środki są przyznane w postępowaniu likwidacyjnym lub upadłościowym. W momencie podjęcia decyzji o przeniesieniu zgromadzonego kapitału do innej instytucji finansowej, oszczędzający - przed dokonaniem transferu - powinien zawrzeć umowę o prowadzenie IKE z nową instytucją i przedłożyć dotychczasowej instytucji potwierdzenie zawarcia nowej umowy oraz złożyć dyspozycję transferu. W takim przypadku instytucja dotychczas prowadząca IKE powinna przesłać zgromadzone środki w ciągu 14 dni od dnia złożenia dyspozycji transferu. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku transferu pomiędzy IKE a pracowniczym programem emerytalnym. Wypłata środków zgromadzonych na IKZE następuje wyłącznie: 1. na wniosek oszczędzającego, po osiągnięciu przez niego wieku 65 lat oraz pod warunkiem dokonywania wpłat na IKZE co najmniej w 5 latach kalendarzowych, 2. w przypadku śmierci oszczędzającego - na wniosek osoby uprawnionej. Środki zgromadzone przez oszczędzającego na IKZE mogą być, w zależności od wniosku oszczędzającego, wypłacone jednorazowo lub w ratach. Wypłata w ratach następować będzie przez co najmniej 10 lat, chyba że okres oszczędzania w ramach IKZE był krótszy (jednak nie mniej niż 5 lat). W takim przypadku wypłata środków będzie mogła być pobierana przez okres równy okresowi oszczędzania, tj. okresowi, w jakim dokonywane były wpłaty. Środki wypłacane po zakończeniu oszczędzania na IKZE, niezależnie od formy wypłaty (jednorazowa albo w ratach) będą opodatkowane podatkiem zryczałtowanym w stawce 10%. Instytucja finansowa, jako płatnik, jest obowiązana do poboru podatku od dokonywanych wypłat z IKZE. Indywidualne konto emerytalne (IKE) ma służyć oszczędzaniu na dodatkową emeryturę, dlatego też z ulgi podatkowej mogą skorzystać jedynie osoby, które dokonają wypłaty zgromadzonych oszczędności po 60 roku życia. Osoby, które nabędą przed 60 rokiem życia uprawnienia emerytalne będą mogły dokonać wypłaty, jeżeli ukończyły 55 lat. Ponadto, by być uprawnionym do zwolnienia z podatku od dochodów kapitałowych należy dokonać wpłat na IKE co najmniej w 5 dowolnych latach kalendarzowych albo wpłat ponad połowy wartości wpłat na IKE co najmniej 5 lat przed dniem złożenia przez oszczędzającego wniosku o dokonanie wypłaty. Osoby urodzone do 31 grudnia 1948 r. mają krótsze okresy gromadzenia oszczędności uprawniające je do zwolnienia podatkowego. W przypadku osób urodzonych do 31 grudnia 1945 r. okres pięcioletni skrócono do lat trzech, a w przypadku osób urodzonych między 1 stycznia 1946 r. a 31 grudnia 1948 r. do lat czterech. Nie ustanowiono górnego wieku oszczędzającego, do którego musi zostać dokonana wypłata. Moment wypłaty środków zgromadzonych na IKE zależy od oszczędzającego. Również do jego decyzji (albo osoby uprawnionej, w przypadku śmierci oszczędzającego) pozostawiono wybór formy wypłaty, tzn. czy jednorazowo będzie wypłacony cały zgromadzony kapitał, czy też wypłata środków zgromadzonych na IKE będzie miała formę ratalną. Wypłata jednorazowa, a w przypadku wypłaty w ratach pierwsza rata, powinny być dokonane w terminie nie dłuższym niż 14 dni od dnia złożenia przez oszczędzającego wniosku o dokonanie wypłaty, chyba, że zażąda on wypłaty w terminie późniejszym. Nie ma obowiązku wypłaty środków zgromadzonych na IKE w określonym czasie (np. po ukończeniu 70 lat, czy po przejściu na emeryturę). Przed dokonaniem wypłaty należy podać instytucji finansowej prowadzącej IKE urząd skarbowy właściwy dla oszczędzającego. Jeżeli oszczędzający nie ukończył 60 lat musi również przedstawić instytucji finansowej decyzję organu rentowego o przyznaniu prawa do emerytury. Po dokonaniu wypłaty jednorazowej albo wypłaty pierwszej raty oszczędzający nie może założyć ponownie IKE, gdyż zwolnienie podatkowe z tytułu gromadzenia oszczędności na IKE przysługuje tylko raz. Osoba, która zdecyduje się na założenie IKE i po jakimś czasie nie będzie zadowolona ze sposobu prowadzenia konta przez daną instytucję finansową, będzie mogła w każdym czasie przenieść zgromadzony kapitał do innej instytucji. Oszczędzający będzie mógł również przenieść środki zgromadzone w ramach pracowniczego programu emerytalnego na IKE w przypadku rezygnacji z dalszego uczestnictwa w programie i zakończenia pracy u pracodawcy prowadzącego ten program lub w przypadku likwidacji programu. Oszczędzający będzie mógł także dokonać wypłaty transferowej z IKE do PPE. Takie przeniesienie środków jest również zwolnione z podatku od dochodów kapitałowych. Natomiast instytucje finansowe prowadzące IKE mogą pobrać od oszczędzającego dodatkową opłatę za dokonanie wypłaty transferowej, jeżeli następuje ona przed upływem 12 miesięcy od dnia podpisania umowy o prowadzenie IKE. Instytucje nie mają obowiązku pobierania tej opłaty. Jeżeli zdecydują się nią obciążyć oszczędzającego, wysokość tej opłaty znajdzie się w umowie o prowadzenie IKE. W przypadku dokonania wypłaty transferowej do zakładu ubezpieczeń na życie, środki transferowane zasilają w całości rachunek oszczędzającego w ubezpieczeniowym funduszu kapitałowym. Oznacza to, że zakład ubezpieczeń na życie nie może ze środków transferowanych pokryć kosztów ochrony ubezpieczeniowej czy innych kosztów związanych z prowadzeniem umowy ubezpieczenia na życie z funduszem kapitałowym. Ustawa zezwala tylko na przetransferowanie całości zgromadzonych środków, dopuszczając dwa wyjątki – w przypadkutransferu pomiędzy funduszami należącymi do tej samej rodziny funduszy inwestycyjnych oraz gdy transferowane środki są przyznane w postępowaniu likwidacyjnym lub upadłościowym. W momencie podjęcia decyzji o przeniesieniu zgromadzonego kapitału do innej instytucji finansowej, oszczędzający - przed dokonaniem transferu - powinien zawrzeć umowę o prowadzenie IKE z nową instytucją i przedłożyć dotychczasowej instytucji potwierdzenie zawarcia nowej umowy oraz złożyć dyspozycję transferu. W takim przypadku instytucja dotychczas prowadząca IKE powinna przesłać zgromadzone środki w ciągu 14 dni od dnia złożenia dyspozycji transferu. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku transferu pomiędzy IKE a pracowniczym programem emerytalnym. Na IKE można co roku wpłacić maksymalnie 300% prognozowanego na dany rok przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W przypadku osób małoletnich wysokość wpłat ograniczona jest ponadto wysokością uzyskiwanego dochodu z pracy. Wpłata na IKE dokonywana przez te osoby nie będzie mogła zatem przekroczyć limitu wpłat na IKE, jak również wysokości dochodów osiąganych przez te osoby z tytułu umowy o pracę. W 2020 roku limit wpłat na IKE wynosi 15 681 zł. W przypadku IKZE co roku można wpłacić maksymalnie kwotę odpowiadającą 1,2-krotności prognozowanego na dany rok przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, określonego w ustawie budżetowej lub ustawie o prowizorium budżetowym lub w ich projektach, jeżeli odpowiednie ustawy nie zostały uchwalonej. W przypadku osób małoletnich wysokość wpłat ograniczona jest wysokością uzyskiwanego dochodu z pracy. Wpłata na IKZE dokonywana przez te osoby nie będzie mogła zatem przekroczyć limitu wpłat na IKZE, jak również wysokości dochodów osiąganych przez te osoby z tytułu umowy o pracę. Minister właściwy do spraw zabezpieczenia społecznego co roku ogłasza wysokość kwoty wpłat na IKZE do końca roku, poprzedzającego rok, w którym będę dokonywane wpłaty na IKZE W 2020 roku limit wpłat na IKZE wynosi 6 272,40 zł. Zawierając umowę o prowadzenie IKE oszczędzający może wskazać osobę (lub kilka osób), której zostaną wypłacone środki po jego śmierci. Taką dyspozycję można w każdym czasie zmienić. Natomiast, gdy oszczędzający nie wyznaczy takiej osoby, środki zgromadzone na IKE przypadają spadkobiercom, a w przypadku IKE prowadzonego przez zakłady ubezpieczeń na życie środki przyznane na podstawie umowy ubezpieczenia przypadają najbliższej rodzinie ubezpieczonego w kolejności ustalonej w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Osoba uprawniona (osoba wskazana, spadkobierca, najbliższa rodzina oszczędzającego) może je wypłacić albo przenieść na swoje IKE, bądź do pracowniczego programu emerytalnego. W obu przypadkach środki te zwolnione są zarówno z podatku od dochodów kapitałowych, jak i z podatku od spadków i darowizn. Dokonując wypłaty środków zgromadzonych na IKE po zmarłym oszczędzającym, osoba uprawniona składa wniosek o dokonanie wypłaty tych środków oraz akt zgonu oszczędzającego
Zmienione zasady wyceny instrumentów dłużnych w funduszach inwestycyjnych mają obowiązywać już od początku 2021 roku. Ten artykuł wchodzi w skład 3/2020 wydania Biuletynu Ryzyka. W Ministerstwie Finansów trwają prace nad nowelizacją Rozporządzenia w sprawie szczególnych zasad rachunkowości funduszy inwestycyjnych w zakresie Niezmiernie w wielu przypadkach sen z powiek zabiera zastanowienie nad upominkiem. Zbliża się uroczystość bliskiej osoby a w głowie pustka co by tu zakupić. Tak, mowa tu o nabywaniu za pieniądze, bo w obecnych czasach mało kto decyduje się na ręczną pracę. Zaintrygowany wypatruje wielu źródeł, najczęstszym jest bezsprzecznie punkt sprzedaży oraz Internet. To pierwsze jest o dużo bezpieczniejsze, wiadomo jakkolwiek, że w sieci nie zauważy się wszystkiego. Są ważne informację, najczęściej również fotografię, niemniej jednak w tym temacie nie zawsze wolno posiadać pewności. Otwarty kontakt otwiera dosadnie oczy. W jaki sposób najbardziej lenistwo aktualnego pokolenia jest dostrzegalne, nawet pomysł na upominek czasem nie jest w stanie wymusić wycieczki po punktach sprzedaży. Jedno jest miarodajne, nie wolno tak istotnej sprawy odkładać na w następnej kolejności, im wcześniej będzie decyzja tym korzystniej zarówno dla kupującego w jaki sposób i osoby mającej dostać upominek. Zainteresowany posiadając więcej czasu, może zaopatrzyć się w coś w samej rzeczy atrakcyjnego oraz bezsprzecznie korzystnego cenowo. Warto takie tematy załatwiać od ręki. Człowiek w wielu przypadkach zastanawia się jaki pomysł na prezent, zachwycający a co najistotniejsze wartościowy względem ceny – wypróbuj Tak, ludzie przeważnie zwracają szczególną uwagę na cenę, czy to nie przykre? Kiedyś podarunki robiło się ręcznie, wtenczas wolno było śmiało oznajmić, iż zaangażowanie w jaki sposób najbardziej a aktualnie oprócz wygody oraz skąpstwo. Żeby podarunek był doceniony musi być poświecenie, postać obdarowana na pewno działanie to poświęci. W sklepach jest kolosalny wybór a w jaki sposób ktoś ściśle mówiąc patrzy tylko oraz wyłącznie na koszta może zdecydować się na wykorzystanie Internetu. Towary świetnej jakości i portfela tak nie obciąży. Nie ma co narzekać, że nie posiada się pomysłu na podarunek, albowiem jeszcze nigdy nie było aż takiego ogromnego wsparcia. Nowoczesność bardzo pomaga a jeżeli chodzi o same pieniądze, przecież na co dzień nie kupuję się podarków, właśnie dlatego właśnie raz na czas należałoby wyłożyć większy kapitał. Sprawienie przyjemności bliskiej osobie powinno być pewno bezcenne, należałoby do tego podejść oczywiście w ten sposób.

Saldo wpłat i wypłat do funduszy (luty 2022) – surowce na tapecie. W lutym bilans sprzedaży funduszy inwestycyjnych przekroczył -3,0 mld zł. Niemal wszystkie segmenty zakończyły miesiąc na minusie, poza PPK i funduszami surowcowymi. Dane wstępne bazujące na 34 TFI (brakuje danych Eques TFI, Opera TFI) Reklama.

Osoby posiadające nadwyżki finansowe bardzo często chcą je zainwestować, by osiągnęły one jakieś zyski. Niestety nie każdy z nas zna się na inwestycjach. Oczywiście możemy zanieść pieniądze do banku i założyć lokatę, ale zyski jakie z niej osiągniemy zazwyczaj nawet nie przekraczają wysokości inflacji. Na pewno większe zyski możemy osiągnąć inwestując np na Giełdzie Papierów Wartościowych czy na rynku FOREX. Ale w tym przypadku niezbędna jest wiedza o inwestycjach, którą nie każdy z nas ma. Dlatego coraz więcej osób postanawia powierzyć swoje pieniądze przeznaczone na inwestycje profesjonalistom zatrudnionym w funduszach inwestycyjnych. To właśnie oni inwestują nasze pieniądze w różnego rodzaju instrumenty i mają dla nas osiągnąć jak największy zysk. Oczywiście nie zawsze się to udaje, ale to już inny temat. Fundusze Inwestycyjne za swoją “pracę” będą chciały zarobić. I właśnie o prowizjach jakie pobiera od nas fundusz opowiemy w tym artykule. Fundusze Inwestycyjne jak każda firma są nastawione na zysk. A zyskiem dla nich są opłaty jakie do nich wnosimy. Przez wiele osób są one krytykowane, ale musimy sobie zdawać sprawę, że nikt za darmo nie chce pracować. Nikt też nie zmusza nas do korzystania z funduszy. Możemy inwestować w sposób samodzielny i wtedy nikt od nas prowizji nie będzie pobierał. Ale powróćmy do funduszy i ich prowizji. Rozróżniamy kilka opłat, które pobierają od nas TFI. Należą do nich: Opłata manipulacyjna (dystrybucyjna) – jest to prowizja za nabycie lub umorzenie jednostek. Jest ona pobierana na początku i na końcu każdej inwestycji. Jest ona wyliczana procentowo od kwoty wpłat lub wypłaty. Czyli w momencie gdy dokonujemy wpłatę, prowizja TFI pomniejsza kwotę za którą zakupione są jednostki. Jeśli chodzi o prowizję za umorzenie, to zwykle jest ona największa na początku trwania inwestycji i jest pomniejszana lub znika gdy inwestujemy środku w danym funduszu długo. Opłata za zarządzanie – Jest to niejako wynagrodzenie za zarządzanie naszym funduszem. Opłata ta jest naliczana codziennie, chociaż jest ona “niewidoczna” gdyż jest ukryta w cenie jednostki funduszu. Wysokość tej opłaty zależy bardzo często od rodzaju funduszu. Te które inwestują w ryzykowne instrumenty, zwykle pobierają większą opłatę za zarządzanie. Jeśli zaś towarzystwo inwestuje w bezpieczne instrumenty, opłata za zarządzanie zwykle jest niższa. Opłata za wynik – nie jest ona stosowana we wszystkich funduszach. Jest ona pobierana gdy fundusz wypracuje zysk w określonej wcześniej wysokości. Może to być zysk lepszy od konkurencji, czy zysk związany z osiągnięciem historycznego maksimum. Wszystko to zależy od funduszu i umowy z nami. Niezwykle istotną rzeczą związaną z prowizjami naliczanymi przez fundusz jest fakt, że ich wysokość musi być nam podana, zanim zdecydujemy się na inwestycje. Dzięki temu mamy możliwość porównania prowizji wszystkich funduszy i wybrania tego, który tą prowizje ma najniższą. Jednakże musimy tu być ostrożni, albowiem niskie prowizje nie gwarantują nam wyższych zysków. Może się zdarzyć, że TFI z wyższymi prowizjami lepiej zarządzają naszymi środkami i dzięki temu nasze końcowe zyski będą wyższe. Dlatego chociaż pobierane opłaty stanowią ważny punkt w momencie wyboru najlepszego dla nas funduszu, nie powinny one być naszym jedynym wyznacznikiem.
DcRIey.
  • gsy2sui6dl.pages.dev/193
  • gsy2sui6dl.pages.dev/32
  • gsy2sui6dl.pages.dev/320
  • gsy2sui6dl.pages.dev/356
  • gsy2sui6dl.pages.dev/201
  • gsy2sui6dl.pages.dev/314
  • gsy2sui6dl.pages.dev/9
  • gsy2sui6dl.pages.dev/391
  • gsy2sui6dl.pages.dev/27
  • do opisow funduszy inwestycyjnych dobierz